Apator jedzie na Spartę Wrocław i umówmy się, nie ma zbyt dużych szans. Gospodarze to hegemon ligi w tym roku, tydzień temu mieli w końcu przegrać pierwszy mecz, tymczasem w Częstochowie zrobili wióry z miejscowego Włókniarza. Czy zatem zatrzyma ich Apator? To raczej będzie graniczyło z cudem. Dla gości jednak końcówka fazy zasadniczej to dość ważny moment. Oni jadą o to, by w rozgrywce o medale startować z jak najlepszej pozycji. A dobrze wiemy, jak istotne jest to by mieć dobrą drabinkę w fazie play-off. Często jest tak, że drużyna niebędąca faworytem, dociera do finału dzięki właśnie korzystnemu układowi meczów po drodze. Oczywiście nie można tu umniejszać umiejętnościom jej zawodników, ale regularnie widzimy takie sytuacje. Rok temu skorzystały z tego Cellfast Wilki Krosno. Potem zresztą awansowały do PGE Ekstraligi. A teraz prawdopodobnie z niej spadną. Mecz tych, którzy powalczą o brąz? Mówi się, że kwestia brązowego medalu rozstrzygnie się pomiędzy Włókniarzem a Stalą Gorzów. Obie ekipy są prawdopodobnie za słabe na to, by wygrać z Motorem, a co dopiero z Betard Spartą. Z kolei Apator czy ewentualna szósta drużyna (GKM lub Unia Leszno) za słabi, by rywalizować z Włókniarzem i Stalą. Przynajmniej na razie tak wskazuje prosta logika. Wiemy jednak, że żużel z logiką nie ma wiele wspólnego. Istnieje możliwość, że mecz w Gorzowie będzie też ciekawy pod innym względem. Krążą pogłoski o przedłużeniu umowy przez Andersa Thomsena, którego chciało pół ligi. Duńczyk miał jednak podjąć już decyzję o pozostaniu w Gorzowie. Podobnie, jak pozostali liderzy klubu, czyli Szymon Woźniak i Martin Vaculik. Jeśli to prawda, będzie to wielki sukces Stali. Całą trójkę chcieli w bardzo wielu innych klubach.