To był 1 maja. Tai Woffinden zdobył 2 punkty z bonusem w wyjazdowym meczu Betard Sparty Wrocław z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Sparta przegrała 38:52, a Woffinden upadł na dno i stwierdził, że coś trzeba zmienić. Padło na zmianę tunera. Tai Woffinden może podziękować Januszowi Kołodziejowi Zanim jednak Woffinden powiedział Ryszardowi Kowalskiemu, że odchodzi, minęło kilka dobrych dni. Woffinden zamówił silnik u innego topowego mechanika Ashleya Hollowaya, ale ten akurat nie miał niczego w warsztacie. I wtedy zadzwonił Janusz Kołodziej, ze jednak nie potrzebuje silnika, który akurat dostał, że ma wystarczającą ilość sprzętu. Holloway się ucieszył, poprosił o odesłanie silnika, sprawdził go i dał Woffindenowi. Woffinden kilka dni po otrzymaniu przesyłki zrobił komplet w ligowym meczu z Arged Malesą Ostrów (18 punktów w sześciu biegach), potem wjechał do półfinału Grand Prix Warszawy, następnie zdobył 8 punktów z bonusem w meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów (mogło być lepiej, ale z jednego wyścigu został niesłusznie wykluczony), a w minioną sobotę był drugi w GP Czech w Pradze. Dobry początek Taia Woffindena u Ashleya Hollowaya Jak na początek współpracy z Hollowayem, to są bardzo dobre wyniki. Bywa i tam, że tuner i zawodnik potrzebują tygodni, czy nawet miesięcy, by się zgrać. Tuner musi poznać preferencje żużlowca. Każda rozmowa, każda przekazana przez niego wskazówka służy temu, by zrobić mu możliwie najlepszy silnik. Woffinden złożył pilne zamówienie, więc Holloway nie miał za wiele czasu, by zrobić coś ekstra. Nowiuteńki silnik, który wrócił od Kołodzieja, mógł zostać jedynie delikatnie poprawiony i pojechał do Wrocławia, do Woffindena. Anglikowi jeszcze zdarzają się słabsze momenty (patrz mecz z Gorzowem, czy tylko częściowo udane GP Warszawy), ale zasadniczo robi postępy. Jak tak dalej pójdzie, to z pewnością nie będzie żałował rozwodu z Kowalskim.