Główna Komisja Sportu Żużlowego postanowiła, że od najbliższej kolejki, 22 maja, we wszystkich polskich rozgrywkach ligowych będą obowiązywały nowe tłumiki, zgodne z homologacją FIM. W pozostałych zawodach zostaną wprowadzone od 29 maja. "Nie możemy nic zrobić. Musimy pogodzić się z tą decyzją, bo teraz jesteśmy zobligowani do stosowania nowych tłumików. Przecież z tego powodu nie zrezygnuję ze startów w krajowych rozgrywkach" - powiedział Hampel. Czołowi polscy żużlowcy, w tym mistrz świata Tomasz Gollob i wicemistrz Hampel, sprzeciwiali się używaniu wprowadzonych przez Międzynarodową Federację Motocyklową (FIM) nowych tłumików, które bardziej redukują hałas, ale według nich są niebezpieczne, bo mogą prowadzić do przegrzania silników. "Podtrzymuję opinię o niebezpieczeństwie związanym ze stosowaniem tych rozwiązań. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że są zagrożeniem dla zawodników w pewnych warunkach. Jeśli tory będą dobrze przygotowane i równe, wówczas sobie poradzimy. Problemy będą na nierównościach" - przekonywał żużlowiec Unii Leszno. Sobotnia Grand Prix w Goeteborgu została przerwana po 16. biegu z powodu kiepskiego stanu toru. Jednak w tych warunkach tłumiki nie miały znaczenia. "Ze względu na padający deszcz było bardzo ślisko, ale nie było żadnych kolein, ani dziur. Dlatego można było kontrolować motocykl, bo tor był dobrze przygotowany" - mówił Hampel. 17 marca Polski Związek Motorowy poparł polskich zawodników i postanowił, że w krajowych zawodach nadal będą obowiązywały stare tłumiki. Jednocześnie "Biało-czerwoni" mieli zakaz udziału w ligach i innych zawodach zagranicznych, gdzie obowiązuje nowy sprzęt, chyba że otrzymali stosowną zgodę GKSŻ. Paradoksalnie zakaz ten nie dotyczył występów inicjatorów protestu w cyklu Grand Prix. "W tej sprawie jesteśmy przegrani. Nieoficjalnie wszyscy nas popierali, ale oficjalnie nikt tego nie przyznał. Liczyliśmy, że będzie inaczej. Nie zamierzam już więcej protestować w tej kwestii" - zakończył wicemistrz świata.