Według nowego regulaminu, od 2012 kluby będą mogły wystawiać w meczu tylko jednego zawodnika z GP. - Nie wiem, czemu ma służyć ten przepis. Oszczędnościom w kasach klubowych? To chyba nie tędy droga. W tym przypadku tylko rozsądek władz poszczególnych drużyn jest największą oszczędnością - powiedział Hampel. Jego zdaniem żużlowcy z cyklu Grand Prix prezentują wysoki poziom sportowy, który gwarantował ciekawe widowiska. - Ci zawodnicy zapewniali kibicom emocje. Uważam, że ten poziom w ubiegłym sezonie być dość wyrównany i nieprzewidywalny. Nawet, jeśli w sezonie 2012 ma być dziesięć zespołów w ekstralidze, to wynika z tego, że pięciu żużlowców z Grand Prix nie będzie mogło w niej startować - podkreślił żużlowiec Unii Leszno, srebrny medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata. Jego klub może mieć spory kłopot w przyszłorocznym sezonie. Oprócz Hampela w barwach aktualnego mistrza Polski startuje Janusz Kołodziej, który dzięki "dzikiej karcie" jest również stałym uczestnikiem mistrzostw świata. Jeśli obaj zawodnicy utrzymają się w cyklu GP, w sezonie 2012 jeden z nich będzie musiał opuścić Unię. - To krzywdzące dla mojego klubu, który ma swój plan, długofalową wizję drużyny. Teraz ta koncepcja może być już nieaktualna - podkreślił Hampel. Prezes Unii Józef Dworakowski ma podobne spojrzenie na zmianę regulaminu. - Jestem w stanie zgodzić się z przepisem: jeden uczestnik Grand Prix w jednym klubie, ale nie powinien on dotyczyć polskich zawodników. Hipotetycznie może się zdarzyć, że oprócz Hampela i Kołodzieja na przykład Damian Baliński awansuje jeszcze do przyszłorocznego cyklu Grand Prix. I nie wiem co my wtedy zrobimy - powiedział Dworakowski.