Szymon Makowski, Interia: Wygrywacie nieznacznie na inaugurację z Tauron Włókniarzem. Czy spadł wam kamień z serca? Grzegorz Zengota, Fogo Unia Leszno: - Włókniarz zawsze dobrze się prezentował w Lesznie. Najważniejsze jest to, że dobrze weszliśmy w sezon i tym razem to my wygraliśmy. Cieszy nas ta wygrana, bo do tej pory nie znaliśmy tak naprawdę naszej siły rażenia. Co się stało w trzynastym wyścigu? To był tylko i wyłącznie pański błąd? - Był między nami kontakt i straciłem równowagę na motocyklu. Przez tę sytuację doszło do upadku. Trochę szkoda, bo miałem nadzieję, że wyścig zostanie powtórzony w czteroosobowej obsadzie. Sędzia ma jednak prawo do własnej decyzji, więc tego nie neguje. Lider Fogo Unii przyznaje się do błędu. "Czasu już nie cofniemy" Po czternastej gonitwie zadrżały serca kibiców z Leszna. W trakcie biegu poszliście trochę z Damianem na łokcie. Musieliście to sobie wyjaśnić? - To jest PGE Ekstraliga i każdy robi co tylko może, żeby dogonić rywala. Ja starałem się to robić wewnętrzną częścią toru, a Damian wyniósł się na zewnętrzną. Byliśmy na ogonie Kacpra i być może po fakcie mogłem podjąć inną decyzję. Starałem się nie wynosić za bardzo i nie przeszkadzać, ale finalnie obaj na tym nie skorzystaliśmy. Może faktycznie mogłem dać bardziej swobodnie atakować Damianowi, ale czasu już nie cofniemy. Rok temu kwestia toru była tematem numer jeden w Lesznie. Panu osobiście ta dzisiejsza nawierzchnia pasowała? - Uważam, że w tym aspekcie wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Szczególnie Rafał, który jest nowym menadżerem. Nie mieliśmy łatwego zadania, bo jest nowy toromistrz oraz menadżer. Odrobiliśmy jednak tę lekcję bardzo dobrze i teraz powinno być tylko lepiej. Ten tor był fajny, bo udało się uruchomić również zewnętrzną część toru. Wcześniej bywało z tym różnie. Mamy już kontrolę nad tym torem i wierzymy, że będzie naszym atutem. Nie tak sobie to wyobrażał. "Korekty przynosiły odwrotny skutek" Miejscowi kibice przywykli do tego, że dysponuje pan fenomenalnym wyjściem spod taśmy. Dziś jednak zabrakło tego elementu w drugiej fazie zawodów. - W drugiej części meczu straciłem ten moment startowy i dojazd do pierwszego łuku. Muszę to na spokojnie przeanalizować i obejrzeć powtórkę. Teraz trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo muszę wyciągnąć na chłodno odpowiednie wnioski. Próbowaliśmy wprowadzać korekty, ale przynosiły one całkiem odwrotny skutek od zamierzonego. Teraz czeka was wyjazd do Torunia. Pamięta pan doskonale kąty Motoareny? - W ubiegłym roku ten mecz w Toruniu mi przepadł. Jeździłem jednak niejednokrotnie na Motoarenie, więc nie mam ku temu żadnych obaw. Obyśmy dobrze odczytali tamtejsze warunki i dobrze weszli w mecz. Dzięki temu będziemy mogli skutecznie powalczyć, ale różnie może się to poukładać. Jeśli znajdziemy sposób na ten tor i będziemy wygrywali starty, to każdy wynik jest możliwy.