Jason Doyle po wygraniu 14. biegu podczas meczu w Lesznie "pozdrowił" publiczność środkowym palcem. Nie bez winy są leszczyńscy kibice oraz DJ, który jeszcze przed próbą toru, gdy tylko Doyle pojawiał się na płycie stadionu puszczał piosenkę "money, money, money". Leszczynianie wygwizdywali Australijczyka przez cały mecz, a ten już po swoim pierwszym starcie podburzał publiczność. Kiedy Doyle wygrał 14. wyścig i pokazał środkowy palec publiczności, fani nie wytrzymali i rzucili w jego stronę papierowe pieniądze z jego podobizną, które były przygotowane na to spotkanie. Gleb Czugunow za pokazanie środkowego palca otrzymał w zeszłym sezonie 5 tysięcy złotych kary. Zapewne tyle samo za to zachowanie zapłaci Jason Doyle, choć szczerze mówiąc takie postacie są w żużlu potrzebne, bo to właśnie tego typu konflikty zapełniają stadiony. Kara za niewykonanie zobowiązań Wszyscy zawodnicy uczestniczący w danym spotkaniu zobowiązani są po meczu stawić się w Ekstraliga Media Center, by odpowiadać na pytania dziennikarzy. Zwolnieni z tego obowiązku są żużlowcy, którzy na prośbę telewizji stawili się w Mix-Zone TV. W przypadku inauguracyjnej kolejki w Lesznie po meczu w telewizji byli kapitanowie zespołów - Andrzej Lebiediew oraz Janusz Kołodziej. Tym samym Jason Doyle powinien stawić się w Media Center, ale próżno było go tam szukać. Australijczyk złamał tym samym art. 7 ust. 2 Regulaminu Organizacyjnego Rozgrywek DMP. - Jason był mocno skoncentrowany na tym meczu. Podszedł do niego z chłodną głową, ale na końcu nie dźwignął presji. Co do mix-zone, to jego decyzja i nie chcę tutaj zabierać głosu - powiedział w wywiadzie z naszym portalem menedżer zespołu, Michał Finfa. Za takie przewinienie grozi Doyle’owi kara ostrzeżenia lub finansowa od tysiąca do nawet 50 tysięcy złotych.