GP Challenge 2022 rozegrano na torze w Glasgow. Jednymi z największych faworytów byli Polacy: Dominik Kubera i Szymon Woźniak. Pierwszy zrobił ostatnio wielkie postępy, jest jednym z najlepszych żużlowców w kraju i w GP pokazywał już wielkie umiejętności, stając na podium. Drugi w GP jeszcze niczego specjalnie nie pokazał, ale rok po roku systematycznie podnosi swoje umiejętności i pnie się coraz wyżej w hierarchii swojego klubu, czyli Stali Gorzów. Tymczasem występ biało-czerwonych w Szkocji okazał się totalną katastrofą. Byli na szarym końcu, zaliczając kompromitujące porażki, takie jak ta z Connorem Baileyem. Turniej pokazał jedną, bardzo ważną rzecz. Nawet ci najlepsi polscy żużlowcy są niemal na pamięć nauczeni torów, które mają w PGE Ekstralidze. Torów, które są niemal równe jak stół. Gdy przyjdzie im rywalizować na obiekcie takim jak ten w Glasgow, jest płacz i zgrzytanie zębami. To nie był przypadek, że obaj wypadli tak kiepsko. Oni po prostu kompletnie nie poradzili sobie z warunkami, których nie znają. Podobnie kiepsko zresztą wypadł też inny z faworytów, David Bellego. Francuz wyglądał, jakby nie wiedział w ogóle co się dzieje. Gwiazdy wracają. Inni też powinni to rozważyć Po rocznej przerwie do startów w Wielkiej Brytanii wraca Daniel Bewley. Akurat ten zawodnik nie ma problemów z żadnym rodzajem nawierzchni i od małego miał styczność z trudnymi torami. Widać zresztą teraz tego efekty, bo Bewley radzi sobie świetnie, gdziekolwiek pojedzie. We wspomnianym GP Challenge zajął drugie miejsce, przyklepując na kolejny rok swoje miejsce w stawce. Widocznie jednak uznał, że tak czy inaczej musi mieć częstszy kontakt z takimi obiektami. Bewley zdaje sobie sprawę, że sam talent do zdobycia mistrzostwa świata mu nie wystarczy. Kto jeszcze powinien zdecydować się na taki krok? Zdecydowanie zawodnicy polscy. Problem jest jednak z pieniędzmi, a raczej z ich brakiem. Polacy nie chcą jeździć w Wielkiej Brytanii z tego samego powodu, co wielu innych żużlowców. W tamtejszej lidze po prostu za mało się płaci. Należy jednak zastanowić się nad tym, czy nie warto czasem spojrzeć na coś szerzej niż tylko pod kątem opłacalności. Można w ciemno założyć, że każdy kolejny turniej eliminacyjny rozgrywany na podobnym do Glasgow torze, skończy się podobną klapą Polaków. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata