O tym, że FOGO Unia Leszno najpewniej spadnie z PGE Ekstraligi, mówiło się od kilku tygodni. Inne kluby już od dawna dzwonią do zawodników 18-krotnego mistrza Polski i próbują ich nakłonić do przenosin. W Motorze Lublin zadają sobie to pytanie. Jakiego asa ma w rękawie Inne kluby wyciągnęły ręce po zawodników Unii Leszno Sondowani byli Janusz Kołodziej, Grzegorz Zengota, Andrzej Lebiediew czy Bartosz Smektała. Jeden z klubów Metalkas 2 Ekstraligi chciał Zengotę i był gotów położyć na stole duże pieniądze. Wtedy jednak padło hasło, że Unia chce zatrzymać skład i ma zamiar dalej płacić ekstraligowe kontrakty. Ktoś nawet policzył, że gwiazdy leszczyńskiej ekipy będą zarabiać w pierwszej lidze 2,5 miliona złotych i zastanawiali się, skąd Unia weźmie na to pieniądze. Budżet Unii na ten rok nie przekroczy 17 milionów złotych. W przyszłym, po spadku, odpadnie umowa telewizyjna, czyli 6,5 miliona złotych. Unia z 10-milionowym budżetem faktycznie nie będzie w stanie utrzymać wszystkich gwiazd. Przecież taki Kołodziej ma teraz milion za podpis i 10 tysięcy za punkt. Jego podpis na 2025 oznaczałby, że Unii zostanie najwyżej 5 milionów na pozostałych, bo 2 z 10 milionów trzeba będzie poświęcić na koszty administracyjne. Stanowisko Unii w sprawie składu na 2025 jest jasne - Wiemy, że musimy dołożyć - mówi nam dyrektor Unii Sławomir Kryjom, czyli w zasadzie powtarza to, co powiedział zaraz po niedzielnym meczu Unii z ebut.pl Stalą Gorzów udziałowiec Józef Dworakowski. Nie wiadomo jednak, co znaczy dołożyć? Udziałowców w spółce Unia jest kilku, więc zdecydowanie stać ich na budżet na poziomie 12-13 milionów. Zwłaszcza że są zdeterminowani, by szybko wrócić do PGE Ekstraligi. - W tym tygodniu rozmowy przyspieszą. Chcemy szybko zamknąć skład - słyszymy od Kryjoma. Wiadomo, z kim będzie rozmawiał spadkowicz Dyrektor deklaruje też rozmowy z najdroższym obecnie zawodnikiem kadry Kołodziejem. Zaprzecza jednak, by klub miał zamiar rozrzucać miliony. - Liczymy też pieniądze. Chcemy wypracować takie warunki, które pozwolą nam zatrzymać tych żużlowców, których mamy. Unia usiądzie do stołu nie tylko z Kołodziejem, ale i Lebiediewem, Zengotą, Smektałą, Benem Cookiem, Keynanem Rew i Nazarem Parnickim. Zgodę na odejście ma junior Damian Ratajczak, ale pozostali, w tym Antoni Mencel i Hubert Jabłoński już nie. Równocześnie z rozmowami robione są obliczenia. Chodzi o to, żeby ustalić, jaka może być średnia stawka za punkt przy założeniu, że drużyna będzie zdobywać około 55 punktów na spotkanie. To nie wyklucza wysokiej gaży dla Kołodzieja, ale 10 tysięcy za punkt też nie będzie. Z Motoru Lublin do 12-krotnego mistrza Polski. Walczą o awans, a tu takie wieści