Od wielu lat Fredrik Lindgren jest bezapelacyjnie najlepszym szwedzkim zawodnikiem jeżdżącym obecnie na żużlu. Nowy nabytek Motoru ma na koncie mnóstwo wygranych rund Grand Prix, a ponadto w jego kolekcji znajduje się parę medali mistrzostw świata. 37-latek to też wielkie nazwisko w PGE Ekstralidze, choć ostatnie sezony do udanych nie należą. W listopadzie wyczerpała się więc cierpliwość działaczy zielona-energia.com Włókniarza, którzy zdecydowali się sprowadzić za niego Mikkela Michelsena. Rodak legendarnego Tony’ego Rickardssona z kolei obrał kurs na Lublin. Jak się okazuje, główny bohater naszego tekstu będzie mógł się bardziej skupić na jeździe w naszej lidze niż w poprzednich sezonach. Wszystko to ze względu na to, że postanowił on zrezygnować z występów w ojczyźnie, czym zszokował wielu swoich oddanych fanów. - To, że w Polsce zarabiam duże pieniądze nie jest tajemnicą. Przez chwilę zastanawiałem się jednak, czy nie pójść o krok dalej i całkowicie zrezygnować z żużla. Ostatecznie skończyło się na odpuszczeniu samej Szwecji - powiedział Lindgren w podcaście Cirkus Speedway. To dlatego Fredrik Lindgren zrezygnował ze startów w ojczyźnie Powód takiej, a nie innej decyzji jest smutny, ponieważ chodzi o problemy zdrowotne. Znakomitego zawodnika nie oszczędził zwłaszcza koronawirus, który powodował nawet przymuszone przerwy w trakcie sezonu. - Rozumiem, że wiele osób zastanawia się, dlaczego to robię. Musiałem zwolnić i zastanowić się, co będzie dla mnie najlepsze. Przez jakiś czas skupiałem się tylko i wyłącznie na Grand Prix, a później doszedłem do wniosku, że muszę być w rytmie i bez jazdy w Polsce będzie to niemożliwe - dodał. Czy zaskakująca decyzja wyjdzie Fredrikowi Lindgrenowi na dobre przekonamy się już niebawem. Za chwilę powinniśmy zobaczyć go w pierwszych sparingach. Ponadto na początku kwietnia startuje ukochana przez kibiców PGE Ekstraliga. Motor rzecz jasna celuje wysoko, bo w obronę mistrzowskiego tytułu. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo