Krzysztof Kasprzak w 2014 roku zdobył tytuł wicemistrza świata. Jednak nigdy potem nie powtórzył fenomenalnego sezonu, a od kilku lat odcina kupony i jedzie na nazwisku. Wilki dały się nabrać na Kasprzaka Rok temu dały się nabrać na niego Cellfast Wilki Krosno, które wyciągnęły go z ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. W Krośnie sądzili, że skoro GKM chce zatrzymać Kasprzaka, to znaczy, że zawodnik musi być w gazie. Żużlowiec bardzo szybko sprowadził ich na ziemię. Zaliczył może trzy dobre występy, w pozostałych szału nie było. Na dokładkę doznał kontuzji i na finiszu nie pomógł drużynie w walce o utrzymanie. Na długo przed końcem ligi dało się słyszeć, że Wilki o Kasprzaku chcą szybko zapomnieć, że nie będą zabiegać o przedłużenie z nim kontraktu. W sumie w Ekstralidze nikt się na niego nie skusił. Stało się jasne, że jeśli chce kontynuować karierę, to musi zejść niżej. ROW szybko go skreślił, Wybrzeże zostało same na placu boju Wybrzeże od początku wzięło go na celownik. W pewnym momencie zainteresowało się nim również ROW Rybnik. Jednak prezes ROW-u chciał obejrzeć Kasprzaka na własne oczy, chciał zobaczyć dokumentację medyczną z jego leczenia, by ocenić, kiedy wróci do treningu i czy zdąży się przygotować. Z naszych informacji wynika, że Kasprzak w ogóle nie pokazał badań i ROW go skreślił. W Gdańsku przekonywali nas, że dokładnie zbadali stan zdrowia Kasprzaka i są o niego spokojni. Na Gali PGE Ekstraligi 2023, która odbyła się 10 października, Kasprzak się jednak nie zjawił. Wysłał L-4, bo wciąż się leczy. A czas biegnie. Jest obawa, czy Kasprzak zdąży. W ostatnich latach nawet jak był zdrowy, to miał kłopoty z właściwym przygotowaniem się do ligi. Wiele przemawia za tym, że teraz może być jeszcze gorzej. Sezon 2024 może być kolejnym, w którym Polak będzie odcinał kupony.