Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazdor z wysoką podwyżką. Zachodzą w głowę, liczą tylko na jedno

Maciej Janowski, zawodnik Betard Sparty Wrocław wywarł medialną presję na macierzystym klubie. Polak zażądał podwyżki, choć jest po dwóch dość średnich jak na swoje możliwości sezonach. Sparta się w końcu ugięła i zapłaciła tyle, ile oczekiwał. Teraz 33-latek musi udowodnić, że zasługuje na te pieniądze. W innym wypadku kolejnym do „odstrzelenia” po Taiu Woffindenie będzie właśnie on.

Maciej Janowski
Maciej Janowski/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

  Środowisko żużlowe doznało szoku, kiedy Maciej Janowski udzielił wywiadu Tomaszowi Dryle dla redbull.com po meczu ćwierćfinałowym PGE Ekstraligi w Grudziądzu. - Nie odczułem entuzjazmu i zbyt wielkiego zainteresowania, żeby kontynuować współpracę - przyznał medalista mistrzostw świata.

Żużel. Wielka kwota na stole, Janowski rozbije bank

Jak się później okazało, to wszystko było sprytnym planem zawodnika. 33-latek wywarł medialną presję na swoim pracodawcy, by otrzymać wysoką podwyżkę. Zabieg się powiódł, bo Betard Sparta nie miała wyjścia i przystała na warunki Janowskiego. Mówi się, że kwota miała wynosić około 1,2 mln złotych za podpis i 12 tysięcy za punkt.

Jakież było zdziwienie niektórych kibiców, kiedy o tym usłyszeli. Wszak mistrz Polski ma za sobą dwa mierne sezony, które skończył ze średnią wynoszącą w przybliżeniu 1,90 pkt/bieg. W latach 2023-24 nie był już tym samym pewniakiem i filarem zespołu, co poprzednio, wypadając poza czołową piętnastkę najskuteczniejszych zawodników ligi.

Genoa CFC - Juventus FC 0-3, SKRÓT. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Polak będzie walczyć o posadę

Co najważniejsze, Janowski był dużo mniej skuteczny na wrocławskim torze aniżeli w minionych sezonach. Ze Sparty odszedł już Tai Woffinden, który wspólnie z Polakiem miał bardzo długi staż w dolnośląskim klubie. 3-krotny mistrz świata narzekał na przygotowanie toru. 

Wystarczy przypomnieć sobie inauguracyjne starcie z NovyHotel Falubazem, które ledwo wygrali 47:41. I to właśnie ta dwójka najbardziej zawiodła, a trener po meczu bił się w pierś i winę wziął na siebie.

Brytyjczykowi nie odpowiadała tak twardo przygotowana nawierzchnia. Dużo lepiej czuł się, kiedy tylna opona miała się o co zaczepić. Teraz wydaje się, że jeśli kapitan nie poprawi swoich notowań i nie udowodni, iż zasługiwał na takie pieniądze, to jego przygoda w macierzystej drużynie również może się zakończyć. We Wrocławiu mają aspiracje na złoto, a do tego potrzebują równo punktującej drużyny. Takiej jak w 2021 roku.

Maciej Janowski/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Maciej Janowski/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Maciej Janowski w SGP./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem