Leon Madsen zalicza w tej chwili siódmy sezon we Włókniarzu. Już wiadomo, że będzie kolejny, bo Duńczyka nie skusiły oferty z Wrocławia, Lublina czy Grudziądza. Teraz z tych klubów docierają sygnały, że Madsena nie dało się wyrwać, bo w Częstochowie nawet ptasiego mleka mu nie brakuje. Skład Włókniarza będzie oparty na trzech filarach Madsen nie jest jedynym zawodnikiem z obecnego składu Włókniarza, który zostaje w tym klubie. Kolejnym ma być Kacper Woryna, który w drugim sezonie startów w częstochowskim klubie zrobił duży progres. Pokazał, że jest materiałem na lidera. Trzecim filarem Włókniarza na sezon 2023 ma być Jakub Miśkowiak, który status juniora zamieni na pozycję zawodnika U-24. Inne kluby sondowały już Miśkowiaka, For Nature Solutions Apator Toruń miał położyć na stole 600 tysięcy złotych, ale ta oferta nie mogła zrobić wrażenia na teamie Polaka. Miśkowiak w tym sezonie jeździ za 700 tysięcy za podpis i 7 tysięcy za punkt. Przedłużając umowę z Włókniarzem, ma szansę zachować te warunki, choć będzie się musiał nieźle nagimnastykować, bo jedynym U-24, który kasuje takie pieniądze, jest Dominik Kubera w Motorze Lublin. Pozostali mają zdecydowanie mniej. Miśkowiakowi nigdzie nie będzie tak dobrze, jak w Częstochowie Tak czy inaczej, Miśkowiakowi nigdzie indziej nie będzie tak dobrze, jak w Częstochowie. Wystarczy wspomnieć, że w tym roku klub cierpliwie czekał, aż zawodnik odpali. Oczywiście zatrzymanie Miśkowiaka oznacza, że z Włókniarzem pożegna się Jonas Jeppesen. Nie wiadomo też, co z Bartoszem Smektałą i Fredrikiem Lindgrenem. Z drugiej strony trwają rozmowy z Mikkelem Michelsenem, ale podpisu nie ma. Poważnie brani pod uwagę są też Anders Thomsen czy Martin Vaculik. Z Polaków rozważany jest angaż Maksyma Drabika, ale konkretnych rozmów nie było. Opcją awaryjną jest Tobiasz Musielak, bo może się zdarzyć tak, że Włókniarz będzie jednak chciał zatrzymać Smektałę, ale ten da się skusić na powrót do Fogo Unii Leszno.