Warto na samym początku podkreślić, że nie do końca ma to odzwierciedlenie w PGE Ekstralidze. Daniel Bewley z roku na rok czyni progres i staje się coraz cenniejszym ogniwem Betard Sparty Wrocław. To nie Maciej Janowski i Tai Woffinden, tylko Artiom Łaguta i wspomniany Bewley są czołowym postaciami 5-krotnych mistrzów Polski. Jest jednak coś, co nie pozwala mu rozwinąć skrzydeł w Grand Prix. Żużel. Daniel Bewley. Zarzucają mu jedno, tak nie pokona Zmarzlika Coraz bardziej powszechna stała się opinia, że 25-latek po prostu nie wciska ręki tam, gdzie niektórzy wcisnęliby głowę. Byli żużlowcy i eksperci często podkreślają, że mistrzostwa świata jedzie się tak, jak wyścigi nominowane w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie ma miejsca na błąd i trzeba być często bezwzględnym dla rywali, aby odnieść sukces. Tego ma właśnie brakować Bewleyowi, który coraz częściej wystawią lewą nogą i jest zmuszony od nowa planować atak. Niektórzy śmieją się, że najchętniej przywiązaliby mu ją do motocykla. Dotychczas w Grand Prix zajmował kolejno szóste i siódme miejsce. W tym roku jest dopiero dziewiąty i może mieć olbrzymi kłopot, żeby utrzymać się sportowo w cyklu. - Spostrzegłem inną w mojej opinii kluczową rzecz - rozpoczyna Jacek Frątczak. Mógł zostać kaleką, ślad na psychice Były menadżer klubów z Zielonej Góry i Torunia wrócił myślami do roku 2018. To właśnie wtedy Brytyjczyk doznał złamania kości udowej. - Lewa noga to specyfika żużlowców, którzy jeżdżą na Wyspach. Trzeba pamiętać o tym, iż Daniel jest doświadczony, jeśli chodzi o kontuzje. W zasadzie uraz, którego nabawił się kilka lat temu mógł zakończyć jego normalne życie. Szanuje swoje kości, bo nie zawsze trzeba jeździć na wariata - zaznacza. - To też jest inny styl jazdy. Zawodnicy często startujący na Wyspach rzeczywiście mają taką tendencję do zostawiania dużo miejsca przy płocie. Dużo się ścigają i generalnie wiedzą, że na jednym wyścigu świat się nie kończy. Uważam, że problem leży gdzie indziej. Danielowi zdarzają się słabsze biegi w początkowych fazach zawodów - podkreśla Frątczak. Znalazł przyczynę, w tym tkwi problem Nie styl jazdy, a właściwie domena tego sportu, czyli prędkość w motocyklach ma być kluczowa, jeśli chodzi o pewną niedyspozycję Bewleya. - Czasem nie do końca trafia z odpowiednimi ustawieniami lub doborem silników. Najlepszy przykład widzieliśmy niedawno w Speedway of Nations. Dlatego nie sprowadzałbym tego do kwestii ostrej jazdy, bo nie każdy ostro jeżdżący zawodnik osiąga sukcesy. Ma wybitną technikę jazdy, aczkolwiek brakuje mu prędkości na początku zawodów - tłumaczy I trudno się z tym nie zgodzić, bo w tym roku były już sytuacje, gdzie potrafił zrewanżować się na rywalu, kiedy ten potraktował go brutalnie. Miało to miejsce choćby we Wrocławiu, gdzie podczas biegu wnerwił go Jason Doyle. Inną rzeczą jest, że w najważniejszych momentach spala się psychicznie. W Speedway of Nations zaczął od dwóch zer, a w międzyczasie pomylił pola startowe. Mało brakowało, a zostałby wykluczony. W ubiegłorocznym półfinale GP w Teterow zgasł mu nawet silnik, a na ogół, to właśnie w nich po bardzo udanej rundzie zasadniczej kończy swoją przygodę z danym turniejem.