To nie tak miało wyglądać. Klub z Torunia wydał na sam podpis trzech gwiazd około 3,6 miliona złotych, a co najmniej dwie z nich nie spełniają oczekiwań. Największe pretensje są do Emila Sajfutdinowa, który drugi rok z rzędu miał być postacią numer jeden w zespole, a obecnie zawodzi. - Nie mam ani startu, ani prędkości. Nie wiem, w którą stronę iść. Mam problemy i cały czas szukamy. Wszystkie punkty są wymęczone i wyrwane na trasie - tłumaczy. Liczby mówią wszystko, jest bardzo źle - Ciężko mi się jeździ - stwierdza Emil. Problem był poniekąd widoczny już dużo wcześniej, ale każdy bagatelizował te objawy. Gwiazdor zaliczył nietypową jak na siebie wpadkę w domowym starciu z Betard Spartą Wrocław. Następnie zdobywał dwucyfrówki, ale nawalał w kluczowych momentach, to znaczy w wyścigach nominowanych. Sajfutdinow miał być pewniakiem na właśnie tego typu biegi, kiedy trzeba zmierzyć się z najlepszymi rywalami. Jednak z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej. Jak zsumujemy jego ostatnie dwa występy, to wychodzi nam 16 punktów i 2 bonusy w 12 startach. Średnia zatem 1,5 pkt/bieg. Od zawodnika tego formatu oczekiwano o wiele więcej. W klubie mają świadomość problemu i wiedzą, co jest jego przyczyną. To jest głównym problemem gwiazdy - Tunerowi zmarła żona i pojawiły się perturbacje. Silniki nie przychodzą takie, jak trzeba - zdradził nam niedawno Piotr Baron. To Holender Bert Van Essen, który przebojem wdarł się do czołówki w ubiegłym roku. Z jego sprzętu korzystają również Fredrik Lindgren, Kai Huckenbeck, czy przed kontuzją Jason Doyle. Choć jednostki faktycznie nie są tak rewelacyjne jak rok temu, to największe problemy ze wszystkich ma właśnie Sajfutdinow. - Nie chcieliśmy na niego naciskać, daliśmy mu czas, żeby doszedł do siebie. Próbujemy różnych rzeczy. W Lesznie użyłem trzech motocykli i kompletnie nic nie działało - wyjaśnia zawodnik. Sam zainteresowany znalazł się w martwym punkcie, bo nie pasują mu również jednostki od innych tunerów. - Próbujemy również innych silników, ale co z tego, skoro i tak nic nie działa. Potrzebujemy więcej czasu, a jest go bardzo mało - dodaje. Za chwilę zrobi się gorąco Tego czasu jest jednak coraz mniej. KS Apator jest co prawda piąty w tabeli, ale tylko dwa punkty dzielą ich od ostatniej Unii Leszno. Terminarz też nie należy do łatwych, bo kolejne punkty mogą wpaść dopiero 4 sierpnia z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Jeśli dobrze pójdzie, to tydzień wcześniej mają okazję pokonać u siebie Krono-Plast Włókniarz Częstochowa. W obecnej dyspozycji, to jednak goście są faworytami tego starcia. - Ostatnio wszyscy mamy problemy, tamten rok idzie w zapomnienie, bo teraz wszystko jest nowe. Na pewno będziemy próbowali powalczyć. Naprawdę nie wiem o co chodzi, bo wszyscy w drużynie mamy podobne problemy - kończy.