Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazdor stanął w rozwoju. Miał pobić Zmarzlika

Dan Bewley to największy talent brytyjskiego żużla obecnego pokolenia. Kibice i eksperci widzieli w nim zawodnika, który zdetronizuje Zmarzlika. Tymczasem notuje regres. Daleko mu do Polaka, a lepszy stał się od niego starszy kolega z reprezentacji, Robert Lambert. Brytyjczyk został zawodnikiem, który na torze zaczął się bać, a to może go wykluczyć z rywalizacji o najważniejsze trofea.

Bartosz Zmarzlik
Bartosz Zmarzlik/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Tego sezonu Bewley nie zaliczy do udanych. Druga część rozgrywek ligowych była dla niego katastrofalna. W siedmiu z dwunastu spotkań nie udało mu się zdobyć dwucyfrowej liczby punktów. Nie przypominał lidera drużyny, choć w Grand Prix radził sobie znacznie lepiej.\

Czy Bewley boi się na torze?

Brytyjczyk coraz mniej przypomina siebie z młodzieńczych lat. Kiedyś imponował widowiskowymi atakami, które często balansowały na granicy przepisów, a czasami nawet je przekraczały. Dziś nadal próbuje wyprzedzać na torze, ale stara się kalkulować ryzyko. Jego manewry są bardziej przemyślane, a celem jest maksymalne ograniczenie ryzyka kolizji.

W środowisku żużlowym mówi się, że mechanicy żartują, iż najchętniej przywiązaliby Bewleyowi lewą nogę do motocykla. Tego rodzaju ostrożność na torze to efekt poważnej kontuzji z 2018 roku, kiedy to złamał kość udową w pięciu miejscach. Było blisko, by jego kariera dobiegła końca. Jednak powrócił na tor jak heros, choć jego styl jazdy stał się bardziej zachowawczy.

Real Madryt trenuje przed starciem Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund/Polsat Sport/Polsat Sport

Zawodził w lidze, lepiej radził sobie w mistrzostwach

Ostatecznie Bewley zajął czwarte miejsce w cyklu Grand Prix. W ostatnich pięciu turniejach trzykrotnie stawał na podium, w tym raz zwyciężył. Choć do medalu brakowało mu sporo, bo aż 14 punktów, Brytyjczyk może cieszyć się z utrzymania w cyklu. Po pierwszych rundach nic tego nie zapowiadało.

Końcówka sezonu w PGE Ekstralidze była jednak znacznie słabsza. Jego średnia biegowa wyniosła zaledwie 1,88 w drugiej połowie sezonu, co jak na zawodnika którego uważa się za lidera drużyny, wyglądało słabo. Kibice mogli być rozczarowani, bo choć jego forma w mistrzostwach świata poprawiła się, w lidze wciąż szło mu gorzej. Starszym kibicom mógł przypominać Jasona Crumpa, który miał podobne problemy - gdy dobrze radził sobie w Grand Prix, jego forma w lidze często spadała.

Jeśli Bewley się nie poprawi, może zapomnieć o detronizacji Zmarzlika. O wiele bliżej tego jest jego rodak, Robert Lambert, który w tym sezonie zyskał regularność i zdobył swój pierwszy medal, zostając wicemistrzem świata. Tymczasem Bewley, choć uchodzi za bardziej utalentowanego, wciąż nie ma na koncie żadnego medalu.

Daniel Bewley wita się z Martinem Vaculikiem/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Daniel Bewley szykuje się do startu./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Daniel Bewley/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem