Madsen w Częstochowie ma silną pozycję. Jest kapitanem, kochają go kibice, jeździ dla Włókniarza od siedmiu lat i nigdy nie spadł niżej niż piąte miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników ligi. Taki gość to prawdziwy skarb, ktoś, o kogo trzeba dbać i we Włókniarzu o niego dbają, oferując mu z sezonu na sezon coraz to lepsze warunki finansowe. Duńczyk zdecydowanie przekroczył już pułap 3 milionów złotych. Powstali jak Feniks z popiołów. Antyreklama gwiazdora Zarobki Madsena i Zmarzlika Przed sezonem opublikowaliśmy TOP 10 zarobków w żużlowej PGE Ekstralidze. Madsen był wówczas drugi, za plecami bezkonkurencyjnego Zmarzlika z następującymi stawkami: 1,2 mln zł za podpis i 11 tysięcy za każdy zdobyty punkt. Duńczyk nigdy poniżej wysokiego poziomu nie zszedł (tylko cztery razy nie zdobył dwucyfrówki), a zawodnicy Włókniarza wystawili faktury za 20 meczów (dojechali aż do dwumeczu o trzecie miejsce, w którym przegrali i zakończyli zmagania bez medalu).35-letni Duńczyk w całym sezonie uzbierał aż 234 punkty (218 + 16 bonusów), więc z naszych obliczeń wynika, że w lidze polskiej zarobił prawie 4 miliony złotych! (3 774 000). To oczywiście wielkie pieniądze dla przeciętnego zjadacza chleba, ale na tle ze Zmarzlikiem wypada on dość średnio. Już przed startem sezonu mówiło się, że kontrakt Polaka w Platinum Motorze Lublin ma wynieść 6-8 milionów złotych płatnych ryczałtem w dwóch ratach. W żużlu jeszcze nikt tyle nie zarabiał, ale Zmarzlik na torze pokazuje, że jest wart każdych pieniędzy. Szok w środowisku. Co zrobi beniaminek? Madsen kontra Zmarzlik. Co roku to samo Nie ulega wątpliwości to, że Madsen jest jednym z najlepszych żużlowców na świecie. Udokumentował to zwłaszcza w 2019 i 2022 roku, kiedy zostawał indywidualnym wicemistrzem świata. W tych dwóch przypadkach na tronie stał nie kto inny, jak Zmarzlik. Duńczyk od lat powtarza, że jego celem jest złoto, że chce zdetronizować Polaka. - Mam nadzieję, że na dobre wejście w przyszły sezon. Mam także nadzieję rzucić wyzwanie i powalczyć w czubie klasyfikacji Grand Prix o mistrzostwo - mówił nam Madsen po zajęciu trzeciego miejsca w toruńskiej rundzie Grand Prix. Część polskich kibiców nie bierze na poważnie tych słów, twierdząc, że Madsen zawsze się odgraża, a koniec końców nie jest w stanie utrzymać topowej dyspozycji przez cały sezon. Nie licząc czasów pandemicznych, cykl Grand Prix składał się z dwucyfrowej liczby rund. Można powiedzieć, że przypominał maraton, a nie bieg krótkodystansowy. Rywalowi Polaka zawsze przytrafiał się turniej, w którym się pogubił i tracił potrzebne do złota punkty. W składzie powstała dziura. Boją się, że on nie wystarczyNajbliżej złota Madsen był w sezonie 2019. Wtedy do Zmarzlika zabrakło mu tylko dwóch punktów. Był w gazie, w ostatnim turnieju w Toruniu wygrał wszystkie wyścigi, ale Polak nie dał się wyprzedzić w klasyfikacji generalnej. Piątą pozycję z tego sezonu Duńczyk tłumaczył problemami sprzętowymi. Nie zadowalała go prędkość w motocyklach, cały rok pracował, by dojść do perfekcji. Wygrał jedną rundę, dwie zakończył na drugich miejscach, a pożegnanie z sezonem był trzeci. Na silnikach od tunera Briana Kargera chce wjechać na sam szczyt.Celem wszystkich stałych uczestników będzie zdetronizowanie Zmarzlika, który zdobył cztery tytuły w ostatnich pięciu latach i jest na dobrej drodze, żeby pobić wszystkie światowe rekordy, ale Madsena jednak należy zaliczać jako kandydata do złota. Jest takich kilku. Na pewno liczyć będą się: Fredrik Lindgren, Martin Vaculik, Jack Holder czy Daniel Bewley.Madsen to świadomy zawodnik tego, że czas mu ucieka. Choć 35 lat nie jest jakoś przesadnie zaawansowanym wiekiem dla żużlowca, to koniec kariery jest bliżej niż dalej, a dwa indywidualne mistrzostwa Europy nie sprawiają, że czuje się spełniony. On chce złota w kontynentalnym czempionacie.