Maksym Drabik podpisał kontrakt z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Na papierze to duże wzmocnienie. O ile zawodnik nie rozbije od środka drużyny, bo ten lubi chodzić swoimi ścieżkami. Motor miał już Drabika dość Maksym przed rokiem - dokładnie po zakończeniu zawieszenia za przekroczenie przepisów antydopingowych - związał się kontraktem z Motorem Lublin. Wydawało się, że to może być związek idealny. Sportowo zasadniczo był, gdyby tylko wyciąć środek sezonu, kiedy żużlowiec miał przejściowe problemy. W rundzie play-off walnie przyczynił się jednak do zdobycia złotego medalu. Tyle, że na ocenę Drabika w Lublinie popatrzyli ze znacznie szerszej strony. Zawodnik jest introwertykiem i nie chciał integrować się z drużyną. Wszyscy mamy w pamięci wydarzenia z parku maszyn w Grudziądzu, gdzie kamery wychwyciły moment, w którym trener Maciej Kuciapa w żołnierskich słowach odniósł się do Maksyma, gdy ten nie chciał brać udziału w naradach drużyny podczas meczu. To nie tak, że Drabik miał jakieś złe relacje z innymi, ale po prostu ich nie szukał. W trakcie rozgrywek mówiło się, że miał nawet przebierać się w swoim busie, a nie klubowej szatni. W Motorze długo próbowali znaleźć na niego patent. Ostatecznie się nie udało i w klubie uznali, że łatwiej będzie poszukać kogoś o łatwiejszym charakterze. Drabik we Włókniarzu ma zastąpić Smektałę Maksym ma teraz w Częstochowie wejść w buty odchodzącego Bartosza Smektały, ale biorąc pod uwagę formę poprzednika, to nie powinno być to specjalnie trudne zadanie. Inna sprawa, że Włókniarz musi jakoś dotrzeć do zawodnika, aby nie powtórzyły się problemy z Lublina. Prezes Michał Świącik lubi na przykład organizować wspólne wyjścia czy obiady z drużyną, a my widzieliśmy już, że nie są to aktywności preferowane przez młodego zawodnika. Poza wszystkim, choć w Częstochowie jest duża euforia tym transferem, to nie brakuje też przeciwników. Chodzi o to, że z klubu usnął się Sławomir - ojciec Maksyma, który ma z synem konflikt. Ich wspólna obecność we Włókniarzu była wykluczona. Taki stan rzeczy nie wszystkim się podoba. Inna sprawa, że jeśli Drabik obroni się na torze, to najpewniej szybko zyska sympatię trybun.