Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazdor puszcza oko do polskich klubów. Znów rozbije bank?

Jason Doyle dochodzi do siebie po kontuzji, jakiej nabawił się pod koniec maja w lidze angielskiej. Australijczyk ten sezon ma z głowy, ale właśnie poinformował o swoich planach startów w zimie w Australii. To ważna wiadomość dla polskich klubów, które interesują się jego usługami. Do tej pory był pewien znak zapytania co do jego przyszłości, ale teraz pewne jest, że były mistrz świata wróci do żużla i wiele wskazuje na to, że w pełni upora się z kontuzją barku.

Jason Doyle
Jason Doyle/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Na początku przypomnijmy, że w wyniku upadku w lidze angielskiej Jason Doyle musiał przedwcześnie zakończyć sezon. Diagnoza lekarzy była brutalna - zerwane dwa ścięgna i stożek rotatorów w barku. Ten uraz wymagał natychmiastowego leczenia, a będąc precyzyjnym operacji i rekonstrukcji barku. - W innym przypadku na sportowej emeryturze mógłbym nie być w stanie podnieść piwa - śmiał się sam zawodnik.

W ostatnim czasie Doyle nie opuszczał gabinetów lekarzy i fizjoterapeutów, ale właśnie podzielił się optymistycznymi wieściami na temat swojego stanu zdrowia - Wszystkie badania i prześwietlenia są już zakończone. Jestem na dobre drodze do powrotu do zdrowia. Zdecydowałem, że będę ścigać się zimą w Australii. Mój powrót na tor jest więc zaplanowany za kilka miesięcy - napisał w mediach społecznościowych zawodnik. Potwierdziły się więc rokowania lekarzy, którzy mówili o przerwie wynoszącej od 4 do 6 miesięcy.

Viktorija Golubic vs. Jule Niemeier. SKRÓT. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Gdzie będzie jeździł Doyle w PGE Ekstralidze?

Ta wiadomość jest o tyle istotna, że przy nazwisku Australijczyka był pewien znak zapytania, czy wróci do zdrowia i dalej będzie mógł być rozpatrywany jako potencjalny lider drużyny PGE Ekstraligi. Obecnie raczej nie ma takich wątpliwości. Raz, że rehabilitacja przebiega dobrze, a dwa, że już w grudniu zamelduje się na motocyklu.

Teraz więc do gry mogą wejść kluby, które będą zabiegać o jego podpis pod kontraktem. Na razie wydaje się, że faworytem do tego jest GKM Grudziądz (oczywiście pod warunkiem utrzymania). Grudziądzanie mogą potrącić mu kasę za kontrakt z tego sezonu z tytułu nabawienia się kontuzji poza granicami naszego kraju. Mają taką pozycję negocjacyjną będzie prościej sfinalizować temat.

Tyle tylko, że przyszłość GKM-u w PGE Ekstralidze nie jest jasna. W przypadku spadku, z pewnością do Doyle'a zadzwoni przyszły beniaminek. Były mistrz świata swoje lata już ma, ale ciągle potrafi skutecznie jeździć. Udowodnił to w pierwszych rundach Grand Prix, gdzie rywalizował z samym Bartoszem Zmarzlikiem.

Wracając do jego przynależności klubowej dodajmy, że w pozostałych klubach Doyle nie będzie pierwszym wyborem, ale z pewnością jakąś ofertę jeszcze dostanie. Szykują się drobne rotacje w składzie większości klubów, więc gdzieś znajdzie się przestrzeń na ewentualne rozmowy. Te łatwe nie będą, bo Doyle uchodzi za zawodnika, który wysoko ceni swoje usługi.

Jason Doyle w Grand Prix./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Jason Doyle z Krzysztofem Jabłońskim./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Jason Doyle w parku maszyn./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński




INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem