Na początku przypomnijmy, że w wyniku upadku w lidze angielskiej Jason Doyle musiał przedwcześnie zakończyć sezon. Diagnoza lekarzy była brutalna - zerwane dwa ścięgna i stożek rotatorów w barku. Ten uraz wymagał natychmiastowego leczenia, a będąc precyzyjnym operacji i rekonstrukcji barku. - W innym przypadku na sportowej emeryturze mógłbym nie być w stanie podnieść piwa - śmiał się sam zawodnik.W ostatnim czasie Doyle nie opuszczał gabinetów lekarzy i fizjoterapeutów, ale właśnie podzielił się optymistycznymi wieściami na temat swojego stanu zdrowia - Wszystkie badania i prześwietlenia są już zakończone. Jestem na dobre drodze do powrotu do zdrowia. Zdecydowałem, że będę ścigać się zimą w Australii. Mój powrót na tor jest więc zaplanowany za kilka miesięcy - napisał w mediach społecznościowych zawodnik. Potwierdziły się więc rokowania lekarzy, którzy mówili o przerwie wynoszącej od 4 do 6 miesięcy. Gdzie będzie jeździł Doyle w PGE Ekstralidze? Ta wiadomość jest o tyle istotna, że przy nazwisku Australijczyka był pewien znak zapytania, czy wróci do zdrowia i dalej będzie mógł być rozpatrywany jako potencjalny lider drużyny PGE Ekstraligi. Obecnie raczej nie ma takich wątpliwości. Raz, że rehabilitacja przebiega dobrze, a dwa, że już w grudniu zamelduje się na motocyklu. Teraz więc do gry mogą wejść kluby, które będą zabiegać o jego podpis pod kontraktem. Na razie wydaje się, że faworytem do tego jest GKM Grudziądz (oczywiście pod warunkiem utrzymania). Grudziądzanie mogą potrącić mu kasę za kontrakt z tego sezonu z tytułu nabawienia się kontuzji poza granicami naszego kraju. Mają taką pozycję negocjacyjną będzie prościej sfinalizować temat. Tyle tylko, że przyszłość GKM-u w PGE Ekstralidze nie jest jasna. W przypadku spadku, z pewnością do Doyle'a zadzwoni przyszły beniaminek. Były mistrz świata swoje lata już ma, ale ciągle potrafi skutecznie jeździć. Udowodnił to w pierwszych rundach Grand Prix, gdzie rywalizował z samym Bartoszem Zmarzlikiem. Wracając do jego przynależności klubowej dodajmy, że w pozostałych klubach Doyle nie będzie pierwszym wyborem, ale z pewnością jakąś ofertę jeszcze dostanie. Szykują się drobne rotacje w składzie większości klubów, więc gdzieś znajdzie się przestrzeń na ewentualne rozmowy. Te łatwe nie będą, bo Doyle uchodzi za zawodnika, który wysoko ceni swoje usługi.