Tydzień temu kibice na stadionie przy ulicy Wrocławskiej 69 w Zielonej Górze zamarli. Potworny upadek zanotował Jarosław Hampel, którego nie był w stanie ominąć Piotr Pawlicki. W wyniku całego zdarzenia Polak złamał kość łokciową i nadgarstek. Dla legendy polskiej kadry to w zasadzie koniec sezonu. Koszmarne obrazki, będą siedzieć z tyłu głowy Choć klub poinformował, że operacja przebiegła pomyślnie i nie doszło do żadnych powikłań, to nie wszyscy są w dobrych nastrojach. Istnieją obawy, że wypadek może siedzieć z tyłu głowy Hampela, co może mieć znaczący wpływ na wyniki zawodnika. Lider NovyHotel Falubazu niejedną kontuzję w swojej karierze przeżył. Analizując jego występy można zauważyć pewną tendencję, że po każdym powrocie na tor potrzebował chwilę czasu, by znów złapać odpowiedni rytm. Teraz biorąc pod uwagę jego wiek obawy są jeszcze większe. To byłaby katastrofa A to właśnie od Hampela wiele zależało w tym sezonie i wiele zależeć będzie również w przyszłym. Tyle dobrego, że działacze dopięli transfer światowej gwiazdy, Leona Madsena. To na byłych wicemistrzach świata ma być oparta siła drużyny. Do tego dochodzi Tai Woffinden, który także w następnym roku będzie wracał po groźnym urazie łokcia. 3-krotny mistrz świata niedawno przyznał otwarcie, iż jego łokieć nie będzie już nigdy taki, jak był przed wypadkiem. To stwarza dozę niepewności, czy zielonogórzanie będą w stanie wykrzesać pełnię swoich możliwości. W przyszłym sezonie chcą bowiem walczyć o medal i z pewnością w szczytowej dyspozycji ich na to stać. System rozgrywek PGE Ekstraligi od 2025 roku jest brutalny. Jeśli Falubaz nie wejdzie do czołowej czwórki po rundzie zasadniczej, to mogą zacząć się nerwy. Tabela będzie dzielona na pół i rozegrana zostanie faza play-off oraz play-down. Drużyny dolnej części będą walczyły o przetrwanie.