Drabik to duże nazwisko w żużlu. Sławomir Drabik to mistrz Polski, legenda Włókniarza Częstochowa, były uczestnik Grand Prix. Maksym, syn Sławomira, to mistrz świata juniorów, zawodnik z potencjałem, który od kilku lat rozmienia swój talent na drobne. Po słabym sezonie 2024 jest na wylocie z Włókniarza. Do teraz nie miał też żadnych ofert z innych klubów. Teraz kiedy te zapytania się pojawiły, z Drabikiem nie ma kontaktu. 12-krotny mistrz Polski rusza na zakupy. 17 milionów w portfelu Drabik nie odbiera telefonu, nie odpowiada na SMS-y Prezes Włókniarza już od kilku dni pisze zawodnikowi SMS-y z prośbą, żeby zjawił się w klubie. Odzewu jednak nie ma. Drabik wyjechał, przepadł bez wieści. W Częstochowie wiedzą tylko, że podróżuje, ale gdzie obecnie przebywa, nie mają pojęcia. A klub ma dwie ważne sprawy do przegadania. Po pierwsze chce rozliczyć zawodnika z pieniędzy, jakie dostał on na przygotowanie do sezonu (we Włókniarzu mają wątpliwości co do tego, że 800 tysięcy złotych, jakie dostał Drabik, poszło w całości na inwestycje). Po drugie chce z nim pogadać o przyszłości. Włókniarz ma umowę z Drabikiem, ale nie chce zawodnika Włókniarz ma wstępną umowę z Drabikiem na 2025, ale nie chce zawodnika. Już pozyskał Piotra Pawlickiego i przedłużył umowę z Kacprem Woryną, a trzeciego polskiego seniora w kadrze nie potrzebuje. Na szczęście pojawiły się oferty dla Drabika, więc jest szansa, że Włókniarz będzie miał go gdzie wypożyczyć. Na ten moment nie ma opcji, żeby Drabik został puszczony do INNPRO ROW-u Rybnik, bo ten właśnie wszedł do PGE Ekstraligi, a Włókniarz nie chce wzmacniać konkurencji. Na szczęście oferty dla Drabika są z pierwszej ligi. Do Częstochowy dzwonili z Cellfast Wilków Krosno, Arged Malesy Ostrów i Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Włókniarz jest skłonny rozważyć każdą z tych propozycji. Oferty są, ale Drabik przepadł bez wieści Na razie nie ma jednak z kim rozmawiać, a postawa zawodnika, który unika kontaktu dziwi i to bardzo. W tej chwili jest on bowiem zakładnikiem Włókniarza, bo ta wstępna umowa działa niczym kontrakt. Jeśli za chwilę Drabik rozzłości prezesa swoją lekceważącą postawą, to ten może go ukarać lub nawet zawiesić. Jak tak dalej pójdzie, to Drabik zniechęci też potencjalnych pracodawców. Właśnie przez łatkę zawodnika krnąbrnego, który chodzi swoimi ścieżkami Drabik, nie mógł liczyć dotąd na zainteresowanie i oferty. Teraz się to zmieniło, ale za chwilę ten pozytywny trend może zniknąć. Nikt nie będzie chciał być w sytuacji prezesa Włókniarza, który śle SMS-y i odbija się od ściany. W tej chwili triumfują ci, którzy przekonywali, że Drabik to taki typ, któremu w każdej chwili może coś strzelić do głowy i przykładowo nie przyjedzie na mecz. Zresztą w trakcie jednego ze spotkań Włókniarza opuścił park maszyn, nie zważając na to, że zespół może zostać ukarany walkowerem.