O tym, że nie zawsze warto spieszyć się z podpisywaniem kontraktu w jesiennym okienku transferowym przekonało się w przeszłości już wielu żużlowców. Tym razem tym tropem poszedł Nicolai Klindt. Duńczyk zasadniczo nie miał interesujących ofert kilka miesięcy temu. Głównie ze względu na poważną kontuzję, której nabawił się w poprzednim sezonie. W efekcie tego postanowił spokojnie poczekać do wiosny i wtedy poszukać możliwości zatrudnienia. Wszystko wskazuje na to, że ubije na tym niezły interes. Nicolai Klindt będzie przebierał w ofertach Początek sezonu 2025 pokazał, że w potrzebie jest kilka klubów z 2. Metalkas Ekstraligi, a niewykluczone, że o zatrudnieniu Duńczyka za chwile pomyśli ktoś z PGE Ekstraligi. W elicie na razie wszystkie drużyny mają dopięte składy, kontuzji na razie też nie ma, ale kto wie, czy choćby nawet w takiej Częstochowie za chwilę działacze nie zaczną rozglądać się za wzmocnieniami, jeśli drużyna nie podniesienie się po słabej inauguracji. Pod Jasną Górą mają o tyle komfortową sytuację, że w zespole jest trzech polskich seniorów, więc taki Klindt mógłby być batem na przykład na Madsa Hansena. Na razie jednak zainteresowanie wokół Duńczyka koncentruje się na 2. Metalkas Ekstralidze. Z naszych informacji wynika, że zawodnik dostał luźne zapytanie z Ostrowa, ale do konkretów nie doszło. Na razie jest tak, że Klindt się ceni i oczekuje atrakcyjnego kontraktu. Z tego względu, przynajmniej na razie, odpada transfer do Krajowej Ligi Żużlowej, gdzie kluby nie mogą pozwolić sobie na rozrzutność. W środowisku mówi się, że za chwilę Stal Rzeszów złoży ofertę Klindtowi. Obecnie klub wyklucza taki scenariusz stawiając jasno sprawę, że David Bellego po kontuzji Taia Woffindena ma pełny kredyt zaufania. Tyle tylko, że on wiecznie trwać nie będzie i jeśli Francuz nie poprawi swojej jazdy, to może stracić miejsce w składzie. Na pewno Klindt nie trafi do Unii Leszno. W zespole pretendenta do awansu na 8 tygodni wpadł Ben Cook, ale w klubie wierzą, że z powodzeniem uda się załatać tę dziurę przez zastępstwa zawodnika. Poza tym Duńczyk przydałby się na pewno w Tarnowie, ale Unii nie stać na taki transfer. Nicolai Klindt wraca po ciężkiej kontuzji W czerwcu 2024 roku Nicolai Klindt doznał poważnej kontuzji podczas meczu ligowego w Polsce. W wyniku upadku z udziałem kolegi z drużyny, Bartosza Głogowskiego, Klindt złamał rękę oraz doznał pęknięcia kręgu szyjnego C5. Po konsultacjach lekarskich stwierdzono, że złamanie kręgu szyjnego jest stabilne, ale znajduje się w niebezpiecznym miejscu, co wymagało noszenia kołnierza ortopedycznego przez trzy miesiące. Dodatkowo, Klindt przeszedł operację złamanej ręki. Kariery kończyć jednak nie zamierzał, a czas pokazał, że obecnie znajduje się w naprawdę dobrej formie.