Gif z kotem za kółkiem, to odpowiedź Patryka Dudka na decyzję Ekstraligi Żużlowej o przełożeniu meczu Cellfast Wilki - For Nature Solutions Apator na 27 kwietnia. Ta zmiana powoduje, że Dudka czekają trzy bardzo intensywne dni i dużo godzin za kółkiem. Kibice Apatora narzekają na decyzję władz ligi 27 kwietnia Krosno, 28 kwietnia Leszno, a 29 kwietnia Gorican w Chorwacji. - Krosno, Leszno, SGP, fajnie, fajnie - pisze Dudek, a kibice Apatora narzekają na decyzję władz Ekstraligi. Kwestionują sens przełożenia meczu w Krośnie. Przypominają, że Betard Sparta Wrocław jeździła w Poznaniu, jak nie miała swojego stadionu. Dodają, że w przypadku Cellfast Wilków należało postąpić tak samo. Ekstraliga uznała jednak, że nie ma sensu jechać na siłę, skoro są wolne terminy w kalendarzu. Władze ligi doszły do wniosku, że skoro kilka dni temu na torze w Krośnie leżał śnieg, to lepiej zaczekać i pojechać wtedy, gdy stan toru będzie gwarantował widowisko. Nie chcą antyreklamy żużla Po pierwszym ligowym weekendzie uznano, że lepiej unikać takich sytuacji, jak ta, która miała miejsce w Poznaniu, gdzie tor był nieregulaminowy i mecz rozpoczął się z 40-minutowym opóźnieniem. Ekstraliga woli mieć takie widowiska, jak te, które zobaczyliśmy ostatnio w Lesznie, Toruniu i w Grudziądzu, gdzie losy spotkania ważyły się do ostatniego biegu. Jasne, że zbitka trzy zawody w trzy dni, to nie jest najszczęśliwsze rozwiązanie dla uczestników Grand Prix, ale z drugiej strony najbardziej zapracowani żużlowcy potrafią zaliczać 4 do 5 imprez tygodniowo i to im nie przeszkadza. Gwiazdy Apatora mogę oczywiście kręcić nosem, ale co mają powiedzieć w Krośnie. Dla nich to przełożenie oznacza, że w ciągu 4 dni pojadą dwa najważniejsze mecze sezonu (z Apatorem i ZOOleszcz GKM-em Grudziądz). Na dokładkę będą one przedzielone rundą GP Chorwacji, w której startuje także ich lider Jason Doyle. Nie trzeba dodawać, że Wilki, chcąc realnie myśleć o utrzymaniu, muszą wygrać wspomniane spotkania.