Gwiazdor Falubazu na cenzurowanym. Tracą do niego cierpliwość
To trzeci sezon, w którym Przemysław Pawlicki będzie bronił barw Stelmetu Falubazu Zielona Góra. Jeszcze kilka miesięcy temu był bliski utraty pracy, gdyż szukano alternatyw w miejsce Polaka. Ostatecznie, Pawlicki pozostał w drużynie, czym przedłużył sobie kredyt zaufania. Największym problemem jest to, że mimo dwóch lat spędzonych w klubie wciąż ma ogromne trudności z domowym torem. Jego wyniki na Wrocławskiej 69 są znacznie gorsze niż na wyjazdach, co irytuje wielu kibiców.

Stelmet Falubaz ma mistrzowskie ambicje. W najbliższych sezonach chcą bić się o tytuł mistrza Polski. To będzie możliwe, bowiem klub jest fantastycznie zarządzany. Nad wszystkim czuwa dyrektor sportowy Piotr Protasiewicz, który na żużlu zjadł zęby, a jego decyzje całkowicie się bronią.
Mógł stracić pracę
Niewiele brakowało, a Przemysława Pawlickiego mogło już nie być w klubie. Blisko dołączenia do drużyny był Tai Woffinden - trzykrotny mistrz świata. Ostatecznie jednak transfer nie doszedł do skutku. Wiele wskazuje, że powodem były wyniki badań medycznych. Klub miał obawy przed ryzykiem i nie zdecydował się na ten ruch, a Brytyjczyk trafił do Stali Rzeszów. Sezon 2025 będzie więc dla Przemysława Pawlickiego kluczowym testem. Jeśli jego forma się nie poprawi, utrzymanie miejsca w składzie Falubazu może być trudne. Tym bardziej że klub zamierza walczyć o najwyższe cele, a do tego potrzebuje solidnych i pewnych punktów w drużynie. Z nieprzewidywalnym Pawlickim walka o złoto może okazać się trudnym zadaniem.
Łapali się za głowy
Zielonogórscy kibice wielokrotnie mogli łapać się za głowy, oglądając jazdę Pawlickiego. Na zapleczu potrafił dominować, ale zdarzały mu się sytuacje, w których pewnie prowadził, a mimo to upadał na tor. W tym sezonie kilkukrotnie tracił pozycje w niezrozumiały sposób - na przykład, gdy jechał blisko krawężnika, nagle bez wyraźnego powodu wyjeżdżał na szeroką i tracił miejsce, jak choćby w 14. biegu w Częstochowie. Po takich akcjach można było odnieść wrażenie, że w domach kibiców zatrzęsły się żyrandole. Wielkim mankamentem Pawlickiego jest jazda na zielonogórskim obiekcie. Pomimo dwóch lat spędzonych w Zielonej Górze nadal ma tutaj ogromne problemy. To drugi sezon z rzędu, kiedy na wyjazdach spisuje się lepiej, niż u siebie. W ostatnim roku ta dysproporcja nawet się powiększyła. Średnie Pawlickiego: 2024 - 1,512 (dom), 1,805 (wyjazd) 2023 - 2,304 (dom), 2,510 (wyjazd) - Metalkas 2. Ekstraliga


