Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazdor dłużny polskiemu klubowi fortunę. Kontakt z nim przepadł

Jason Doyle ciągle ma ponad 400 tys. złotych długu względem ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Z naszych informacji wynika, że były mistrz świata nie uregulował w terminie należności, które należą się klubowi z tytułu odniesionej kontuzji przez Australijczyka i jego absencji w meczach PGE Ekstraligi. Kontakt z zawodnikiem się urwał, a teraz jego los jest w rękach organu zarządzającego. Grozi mu brak potwierdzenia do startów w nowym sezonie.

Jason Doyle.
Jason Doyle./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

GKM Grudziądz wypłacił swojemu byłemu już zawodnikowi 700 tys. złotych, ale ten zdołał wystartować tylko w czterech meczach PGE Ekstraligi. Wszystko przez kontuzję, której nabawił się w spotkaniu ligi angielskiej. Zgodnie z regulaminem klub miał możliwość do potrącenia części tego pokaźnego wynagrodzenia. Z tej opcji działacze skorzystali, a chodzić ma o kwotę około 420 tys. złotych.

Jason Doyle winny fortunę GKM-owi Grudziądz

Informowaliśmy już wcześniej, że zawodnik miał poprosić klub o zgodę na rozłożenie tej należności w ratach, ale GKM nie przystał na takie rozwiązanie. Zasadniczo trudno się temu dziwić. Raz, że wydano wielką kasę na kontrakt Jasona Doyle'a, który miał być liderem drużyny, a ostatecznie pożytku wielkiego z niego nie było. Druga sprawa to środki, które działacze za chwilę będą potrzebować na wypłaty swoim zawodnikom za przygotowanie do nowych rozgrywek. Chodzi o miliony, więc każda złotówka się przyda.

Tyle tylko, że były mistrz świata z 2017 roku przelewu żadnego nie zrobił, a zgodnie z regulaminem miał na to czas do końca października. Strony aktualnie nie mają żadnego kontaktu. Co więc w takiej sytuacji? Teraz do gry wejdzie centrala, choć wiele wskazuje na to, że sprawa może rozejść się po kościach.

Kontrowersja w meczu PlusLigi. "Jest coś, co nazywa się duchem gry". WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Tak może zakończyć się sprawa tego długu

Sankcje, jakie grożą zawodnikowi, to brak potwierdzenia do startów w przyszłym sezonie. Choć termin został już złamany, to w praktyce wystarczy, że ureguluje on wszystkie należności do rozpoczęcia kolejnych rozgrywek i sprawa zostanie zamknięta. Nikt nie chce robić Doyle'owi pod górkę. Chodzi tylko o rozliczenie się z tego, o czym mówi regulamin.

Być może sam żużlowiec czeka na to, aż zostanie mu wypłacona kasa na przygotowanie od nowego klubu z Częstochowy. W przyszłym roku Australijczyk ma być bowiem gwiazdą numer jeden i liderem Włókniarza.

Jason Doyle/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Jason Doyle, Kryterium Asów/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Jason Doyle z Krzysztofem Jabłońskim./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem