Gwiazdor chce wyciągnąć miliony z polskiego klubu. Włodarze są wściekli
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa nie jest w najlepszej sytuacji na rynku transferowym PGE Ekstraligi. Częstochowianie wciąż mają szansę na zbudowanie w miarę mocnego składu na przyszły sezon, ale warunek jest jeden – muszą zatrzymać Jasona Doyle’a w swoich szeregach. Tymczasem Australijczyk negocjuje bardzo wysoko i blefuje, że ma dużo ofert na stole. Zarząd Włókniarza ma już go dość, bo w klubie zdają sobie sprawę, że to zagranie na podbicie kontraktu, a były mistrz świata otrzymał jedną propozycję z polskich klubów. To jednak nie wszystko. Włókniarz ma mu za złe także inną sprawę.

Jason Doyle fantastycznie rozpoczął bieżący sezon rozgrywkowy, ale podczas Grand Prix Polski w Warszawie zaliczył poważny wypadek i wypadło mu biodro. Od tego momentu Doyle nie jest sobą. Przedwcześnie wrócił do ścigania i nabawił się kolejnej kontuzji. Teraz znów wrócił na tor, ale ze słabym skutkiem. Jego wyniki nie powalają.
Żużel. Jason Doyle na rozmowach w Częstochowie
Mimo to włodarze Krono-Plast Włókniarza Częstochowa chcą mu zaufać i przedłużyć umowę na kolejny sezon. Doszło nawet do spotkania z Australijczykiem, ale strony nie zawarły porozumienia. Wszystko przez to, że Jason Doyle za wysoko negocjuje. Już w tym roku otrzymał iście gwiazdorski kontrakt i wcale nie chce schodzić ze swojej ceny.
Argumentem Australijczyka miało być zainteresowanie innych zespołów. Doyle mówił, że ma wiele ofert na stole z klubów startujących w PGE Ekstralidze. To jednak tylko blef, bo w rzeczywistości Jason Doyle otrzymał do tej pory jedno zapytanie, z Wilków Krosno, ale temat szybko umarł, bo Doyle nie chce schodzić ligę niżej.
Częstochowianie doskonale orientują się w transferowych realiach. Od razu wiedzieli, że to blef, przez co pozostali nieugięci. Nie zgodzili się na warunki proponowane przez byłego mistrza świata.
Żużel. Doyle chce ścigać się w Grand Prix. Cierpi na tym Włókniarz
Czarę goryczy przelewa też zachowanie Jasona Doyle’a względem Włókniarza. Australijczyk choć zmaga się z poważną kontuzją, usilnie chce startować w Grand Prix, a jak pokazały ostatnie rundy - kiedy ściga się nie będąc w pełni sprawnym, nie ma to najmniejszego sensu, bo jego wyniki są mizerne. Z kolei kręci nosem, gdy ma trenować z zespołem.
Brak doleczenia kontuzji i starty w Grand Prix przekładają się też na mizerną dyspozycję w PGE Ekstralidze.


