Zwycięstwo FOGO Unii nad KS Apatorem dało niesamowity komfort psychiczny całej drużynie. Warto podkreślić, że uczynili to w mocno okrojonym składzie, co jeszcze bardziej powinno napędzić zawodników, którzy dotychczas mieli swego rodzaju problemy z optymalną dyspozycją. Przed nimi teraz ważne starcie, które zadecyduje o układzie tabeli. To jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie Nie trzeba chyba zbyt długo się rozwodzić nad wagą niedzielnego spotkania zielonogórzan z leszczynianami. W pierwszym meczu padł remis, więc teraz zwycięzca zgarnie aż trzy duże punkty. Do Unii wraca Janusz Kołodziej, który przez ostatnie dwa tygodnie leczył kontuzję. Dyspozycja pozostałych zawodników napawa jednak optymizmem. - To co Leszno pokazało w ostatnim meczu, to dziś już nie jestem w stu procentach pewny zwycięstwa Falubazu. Jeśli Unia wzmocniona Januszem Kołodziejem utrzyma dyspozycję, to są w stanie wygrać na zielonogórskim terenie - mówi nam Jan Krzystyniak. "Powinien jeszcze odpocząć", tak skomentował powrót gwiazdy Gorzej ma się sprawa z Damianem Ratajczakiem, który ma już za sobą pierwsze jednostki treningowe, lecz nie jest jeszcze gotowy do rywalizacji w PGE Ekstralidze. Na tor wrócił także Andrzej Lebiediew, a przecież niedawno mówiono o pauzie wynoszącej nawet sześć tygodni. Jego występ stoi jednak pod dużym znakiem zapytania. Sztab szkoleniowy ma ból głowy, bo na odstawienie od składu nie zasłużył Ben Cook, a Bartosz Smektała w ostatnim meczu pokazał, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ktoś z trójki Smektała, Cook, Lebiediew nie będzie mógł pojechać do Zielonej Góry. To bardzo trudna decyzja, z której w przypadku niepowodzenia będą rozliczani. Wynik meczu będzie rzutować na dalszy los klubu. - Ben Cook absolutnie powinien pojechać w tym spotkaniu. To w tej chwili kolejny zawodnik w hierarchii tuż po Grzegorzu Zengocie. Nie wiemy jak się będzie prezentował Andrzej po tej kontuzji. Czy Smektała powtórzy ten udany występ? Trudno powiedzieć. Bartek jeździ w kratkę i dziś ciężko przewidywać jego rezultat. Dałbym mu jednak szansę w Zielonej Górze, bo na nią zapracował. Lebiediew powinien jeszcze odpocząć - kończy.