To będzie ósmy sezon Leona Madsena w Częstochowie. Przejście Duńczyka do Włókniarza było jego najlepszą decyzją w karierze, bo to właśnie tutaj rozwinął skrzydła i stał się zawodnikiem klasy światowej. Wszedł również na poziom finansowy, jakiego większość zawodników nigdy nie osiągnie. Gwiazda kasuje około trzech milionów złotych na rok. Działacze oczekują tym samym równie bardzo wysokiego poziomu sportowego. Z tym w ostatnim czasie jest pewien problem. Zalicza coraz więcej wpadek. Liczby mówią wszystko Los Tauron Włókniarza w głównej mierze zależy właśnie od postawy Madsena. To on jest najbardziej odpowiedzialny za wynik. Choć od kilku lat regularnie plasuje się w ścisłej czołówce PGE Ekstraligi, to miniony sezon nie był taki kolorowy, jak się mogło wydawać. Gdy spojrzymy na wszystkie 20 meczów, w których Madsen wziął udział, to aż 6 skończył bez dwucyfrowej zdobyczy punktowej. Tylko w dwóch z nich zespół nie przegrał, więc teoria się potwierdza, że kiedy Madsen po prostu zawodzi, to cała drużyna przegrywa spotkanie. Klub pożegna swoją gwiazdę? Muszą wszystko policzyć Poprzedni sezon jest idealnym przykładem na wiele wpadek Duńczyka. Leon wciąż jest materiałem na lidera, który jest w stanie dać bardzo dużo drużynie, lecz istotną kwestią są wspomniane finanse. Włókniarz tyle wydaje na kontrakt ich gwiazdy, że ilość niepowodzeń powinna być zredukowana do absolutnego minimum. Inaczej mogą się faktycznie zacząć zastanawiać, czy tych samych pieniędzy nie można w lepszy sposób spożytkować. O ile Włókniarz byłby w stanie z takiej sytuacji wyjść, to dwukrotny wicemistrz świata miałby spory problem. Nie jest na celowniku żadnego z czołowych klubów, więc musiałby zejść ze swoich wysokich oczekiwań. Nigdzie indziej tak dużych pieniędzy nie dostanie. Włókniarz trzyma rękę na pulsie i rozważa wiele opcji. Jedną z nich mogłoby być nawet rozstanie z Madsenem. Tego jednak nie przeżyliby miejscowi fani. Duńczyk ma tutaj status ogromnej gwiazdy, która sprawiła kibicom wiele radości. Byłoby to bolesne pożegnanie.