Martin Vaculik w Polsce wyrobił sobie już taką markę, że jeszcze niedawno fani w ciemno mogli wpisywać dwucyfrówkę przy jego nazwisku przed startem spotkania. Słowak od wielu lat prezentował bowiem równą i co najważniejsze świetną formę. Prezentował, ponieważ coś zacięło się w tym roku. Zarówno na inaugurację z Motorem Lublin, jak i w poprzednim meczu w Lesznie stały uczestnik cyklu Grand Prix wyglądał zdecydowanie gorzej niż chociażby debiutujący w PGE Ekstralidze Patrick Hansen. Trudno było nie zauważyć, iż coś jest ewidentnie nie tak. Co gorsza, ucierpiała na tym sama drużyna. Moje Bermudy Stal co prawda wywalczyła ostatnio remis z Fogo Unią, ale najprawdopodobniej zostanie jej on odebrany ze względu na weryfikację wyniku na korzyść gospodarzy. - Zabrakło moich punktów. Niestety w pierwszym meczu, który przegraliśmy, również nie zdobyłem ich tyle, ile bym chciał. Gdybym był w standardowej formie, to te dwa mecze byśmy wygrali. Niestety początek sezonu nie jest dla mnie wymarzony. Jestem jednak bardzo zmotywowany, żeby znaleźć ten szybki sprzęt oraz odpowiednio dopasowywać się do toru - oznajmił na gorąco po spotkaniu 32-latek w rozmowie z Radiem Gorzów. Martin Vaculik przed trudną decyzją Co zrozumiałe, Martin Vaculik nie zamierza teraz czekać na cud z założonymi rękami, tylko bierze się ostro do pracy. Słowak zna też przyczynę występujących problemów. - W tym sezonie popełniłem błąd i miałem do dyspozycji za dużo sprzętu. Chciałem bowiem pójść w nieco innym kierunku niż w latach poprzednich. Na początku roku miałem nawet kilku różnych tunerów. Przez to, trochę mi się wszystko pomieszało i zamiast skupić się na tym co było sprawdzone, po prostu zabłądziłem. Teraz niby trzeba spokoju, jednak z drugiej strony trochę goni czas, bo sezon ucieka - zakończył. W Lesznie gwiazda PGE Ekstraligi korzystała z silników Finna Rune Jensena. Nie oznacza to jednak, że w niedzielę przeciwko For Nature Solutions Apatorowi pojedzie na tych samych jednostkach. Stały uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix współpracuje też chociażby z Jackiem Rempałą, który odmienił już Chrisa Holdera. 32-latek na pewno ma to na uwadze, dlatego przed nim twardy orzech do zgryzienia.