Wojciech Kulak, Interia: Za tobą naprawdę zwariowany sezon. Rozpocząłeś go w ekstraligowej Arged Malesie, w której otrzymałeś zaledwie kilka szans. Zdecydowanie częściej i przede wszystkim lepiej jeździłeś po wypożyczeniu do występującego na zapleczu elity ROW-u Rybnik. Jaką notę w skali od 1 do 6 wystawiłbyś sobie za ten rok? Nicolai Klindt, nowy zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: - Czy zwariowany? Z mojej perspektywy nie był to aż taki szalony rok jak się wam wydaje. Gdybym miał wystawić ocenę, to chyba byłaby to trójka, ponieważ z jednej strony miałem parę dobrych spotkań, ale z drugiej w kilku z nich mogłem spisać się ciut lepiej. Uczę się jednak na błędach, stale wyciągam wnioski, więc postaram poprawić się już za kilka miesięcy. Kilka dni temu oficjalnie zostałeś zaprezentowany jako nowy żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Klub z Rybnika starał się zatrzymać cię w zespole, czy po ostatnim pojedynku w sezonie dostałeś po prostu wolną rękę i mogłeś spokojnie szukać nowej drużyny? - Miałem co prawda okazję parę razy porozmawiać z prezesem ROW-u, Krzysztofem Mrozkiem, lecz nie wypracowaliśmy żadnych konkretów. Ogólnie był to dla nas średnio udany sezon, bo celowaliśmy w znacznie wyższe miejsce w tabeli niż siódme, więc działacze zdecydowali się na rewolucję w zespole. Czy wypali? O tym dowiemy się wszyscy za niecały rok. Dlaczego wybrałeś akurat klub z Trójmiasta? Spodobała ci się wizja działaczy, a może po prostu uwielbiasz ścigać się na obiekcie przy ulicy Zawodników? - Przede wszystkim brałem pod uwagę fakt, iż Gdańsk to obecnie jedno z najlepszych miejsc, w których mogę rozwinąć swoje umiejętności i wznieść się na wyższy poziom niż dotychczas. Dodatkowym atutem przemawiającym za tym transferem były konkretne i udane negocjacje z zarządem. Pracują tam naprawdę wspaniałe osoby i gdy je wszystkie poznałem, to stwierdziłem, że chcę tam jeździć i tworzyć z nimi coś wspaniałego. Otrzymałeś jakieś inne oferty poza tą pochodzącą ze stolicy Pomorza? - Tak, aczkolwiek nie chcę za bardzo się nad tym pochylać, ponieważ moim zdaniem dokonałem najlepszego wyboru z możliwych. Dzwoniło do mnie kilku prezesów, lecz ostatecznie musiałem im podziękować. Miałeś już okazję trochę pozwiedzać Gdańsk? - W mieście pojawiłem się zaledwie dzień przed oficjalną prezentacją i to w godzinach wieczornych, więc niestety nawet nie było kiedy. Jakieś luźne wyjście to jednak tylko kwestia czasu i nastąpi prędzej czy później. Celuję zwłaszcza w lato, bo wtedy atmosfera jest znacznie lepsza. Zresztą od wielu osób słyszałem same pozytywne rzeczy o Gdańsku, więc nie mogę doczekać się bliższego poznania tego miasta. Mówisz o prezentacji, dlatego chciałbym pociągnąć ten temat. Klub wpadł na bardzo ciekawy pomysł i postanowił przebrać was za "bandytów". Jak oceniasz tę akcję? Podobało ci się to kilkutygodniowe budowanie napięcia, by na końcu w oryginalny sposób zaskoczyć kibiców? - To było świetne i na pewno nie zapomnę prezentacji na długie lata. Fajnie jest czasem zrobić coś innego nie zazwyczaj. Oglądałem później wideo i jestem pod ogromnym wrażeniem pracy osób zaangażowanych w powodzenie tego specyficznego pomysłu. Poza tobą w Zdunek Wybrzeżu będziemy mogli oglądać także dwóch innych Duńczyków - Michaela Jepsena Jensena oraz Madsa Hansena. Jazda rodakami w jednej ekipie dodaje więcej pewności siebie? - Jeśli mam być szczery, to nie robi to dla mnie jakiejś wielkiej różnicy. Wcześniej jeździłem w takich drużynach, gdzie nie było zbyt wielu Duńczyków, więc jakkolwiek to zabrzmi, ten nadchodzący rok będzie dla mnie czymś nowym. Nie wiem czy mnie to zmotywuje i doda kopa do działania, bo dopiero przekonam się o tym na wiosnę. Na szczęście znam dobrze zarówno Michaela, jak i Madsa. To świetne osoby i na pewno będziemy trzymać się razem. Wielu postronnych kibiców oraz ekspertów nie wróży wam niestety sukcesu w nadchodzących zmaganiach i przewiduje walkę o utrzymanie. Jak z kolei ten sezon widzi zarząd klubu? Prezes postawił wam jakiś określony cel do zrealizowania? - Nie rozumiem trochę tego pesymizmu ze strony ludzi skazujących nas na bój o przetrwanie. Proszę spojrzeć chociażby na to, że mamy bardzo dobrych zawodników U24, czy Daniela Kaczmarka po świetnym sezonie w drugiej lidze. Do tego dochodzę ja z Michaelem Jepsenem Jensenem i stać nas niewątpliwie na średnią powyżej 2 punktów na bieg. Co do konkretnych celów, to w klubie chcieliby awansu do fazy play-off. Myślę, iż jest to jak najbardziej do zrobienia. Ważne w nich będzie też rozstawienie, bo zdecydowanie lepiej trafić w ćwierćfinale na beniaminka z Poznania niż na naszpikowaną gwiazdami ekipę z Zielonej Góry. Jest więc o co walczyć i nie zamierzamy odpuszczać. Planujesz tej zimy jakąś rewolucję sprzętową czy zamierzasz stawiać na stabilizację? - Wielkich zmian raczej nie będzie. Skupiam się tylko i wyłącznie na jeździe. W końcówce tego sezonu odnalazłem bowiem właściwy rytm, zdobywałem solidne punkty, więc to dla mnie pewnego rodzaju sygnał, że jest dobrze. To teraz trochę wybiegniemy w przyszłość. Jeżeli sezon 2023 okaże się dla ciebie nad wyraz udany, osiągniesz tą średnią ponad 2 punkty na bieg, o której wspomniałeś mi kilka minut wcześniej, to spróbujesz sił w PGE Ekstralidze już w 2024 roku jeśli zgłosi się do ciebie jakiś klub? - To wszystko wyjdzie w praniu. Może tak spodoba mi się na przykład w Gdańsku, że zostanę tu na długie lata. Na pewno nie zamierzam skupiać się wyłącznie na samej PGE Ekstralidze, bo w tym momencie dla mnie najważniejsze jest to co tu i teraz. Aczkolwiek, gdybym rzeczywiście miał udany sezon na co liczę, to ewentualne propozycje z wyższej ligi na pewno bym przemyślał. Na sam koniec zapytam cię o wydarzenie, którym żyje chyba obecnie cały świat, czyli mundial w Katarze. Myślisz, że Dania jest w stanie powtórzyć piękną przygodę z Euro 2020 i znów zakręcić się w strefie medalowej? - Zdecydowanie nasi piłkarze mają taką szansę. Za nimi bardzo dobre eliminacje, po których bezproblemowo znaleźli się na turnieju. Teraz co prawda zaczęło się od bezbramkowego remisu z Tunezją, ale to pierwsze koty za płoty. To świetna grupa ludzi, która pragnie kolejnego spektakularnego sukcesu dla swoich rodaków. Jaki jest twoim zdaniem główny atut reprezentacji Danii? - Tak jak powiedziałem wcześniej, to przede wszystkim zgrana paczka z jasnym celem. Do tego dochodzą indywidualności takie jak Christian Eriksen. Znają go nie tylko ludzie, którzy interesują się piłką nożną. To naprawdę niesamowity sportowiec i idol milionów Duńczyków. A co w twojej ojczyźnie mówi się na temat mundialu? Chociażby w Polsce wiele osób nie ma zamiaru oglądać żadnego ze spotkań ze względu na łamanie praw człowieka przez organizatorów z Kataru. - Identyczne podejście mają też ludzie w Danii. Co prawda nie czytam często portali informacyjnych i rzadko kiedy włączam wiadomości. Nie sposób jednak nie zauważyć tego, że niemal wszyscy są przeciwnie nastawieni do tej imprezy. Niektóre fakty docierające do nas są wręcz wstrząsające i zdecydowanie nie powinny mieć miejsca w XXI wieku. Twoim zdaniem która reprezentacja pod koniec grudnia wzniesie w górę najcenniejsze trofeum? - Jeszcze kilka tygodni temu powiedziałbym, że Francja. Kontuzji nabawił się jednak Karim Benzema, co może podciąć skrzydła jego kolegom z reprezentacji. Jedyne, czego można być w tej chwili pewnym, to sporej ilości niespodzianek. Widzieliśmy już przecież porażki Niemców z Japonią czy Argentyny z Arabią Saudyjską, a nie minął nawet tydzień grania. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata