Reklama

Gwiazda jedzie o kontrakt. Za rok chcą go u siebie?

Max Fricke u progu sezonu znajduje się w świetnej dyspozycji, co potwierdził chociażby mecz wyjazdowy w Zielonej Górze. 28-letni zawodnik ratował szanse pozostania w meczu dla swojej drużyny, zdobył zdecydowanie najwięcej punktów. Fricke to zawodnik, który ma za sobą lata startów w Grand Prix, wygrane turnieje i sporo świetnych występów. Mówi się, że mocno "poluje" na niego Betard Sparta Wrocław. I to właśnie z tą drużyną jego GKM zmierzy się już w piątek. Czy dla Fricke'a to mecz o kontrakt? Całkiem realne.

Max Fricke/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Gdy Max był nastolatkiem, wiązano z nim wielkie nadzieje. Już w pierwszym właściwie poważnym roku swoich startów został indywidualnym mistrzem Australii juniorów. Mówiło się, że za moment zostanie gwiazdą tego sportu. Potem jednak jego kariera jakoś wyhamowała i choć nazwisko Fricke robiło wrażenie, to walko o najwyższe trofea w światowym żużlu nie było. A przynajmniej nie w tym seniorskim, bo w gronie młodzieżowców Fricke zdecydowanie swoje zdobył. Wydawało się, że za moment zacznie podobnie rzeczy robić w cyklu Grand Prix. Gdy jednak do niego trafił, szału nie robił, choć pojedyncze turnieje miewał kapitalnie (wygrywał nawet rundy).

W lidze polskiej był dla prezesów głównie kimś, kto może odpalić w mało spodziewanym momencie i raczej trudno robić z niego lidera. Fricke był zawsze dość chimeryczny i nawet w trakcie jednego meczu miewał zarówno trójki, jak i zera. Raz na kilka spotkań trafiało mu się kapitalnie, które znów przypominało, że chłopak ma wielki talent. Gdy jednak rok temu wypadł z GP, mało kto go żałował. Obecnie sytuacja mocno się zmieniła. W stawce jest kilku zawodników, których forma nie napawa optymizmem, a Fricke jedzie jak z nut. I to dlatego też interesuje się nim najbogatszy obecnie klub w Polsce.

W pierwszym ćwierćfinale play-off Olympiakos pokonał Barcelonę 77:75. WIDEO/Assosiated Press/© 2024 Associated Press

Chcą go we Wrocławiu. To będzie próba generalna?

W środowisku często się słyszy, że Max Fricke jest na celowniku Betard Sparty Wrocław, która szuka wzmocnienia, by najpewniej będzie żegnać się z Taiem Woffindenem. Fricke jeździł już kiedyś w tym klubie i - jak to on - prezentował się różnie. Zasadniczo jednak nie do końca spełniał oczekiwania, więc pozbyto się go bez większego smutku. Teraz jednak widać, że być może wszystkie te wydarzenia, plus wypadnięcie z Grand Prix, podziałały na niego motywująco. Od początku tego roku Fricke to inny zawodnik. Szybki, dynamiczny, równy i przede wszystkim bardzo skuteczny, co było widać choćby w Zielonej Górze.

Sparta mocno się nim interesuje, a już w piątek ma mecz z GKM-em właśnie. Czy to będzie dla Fricke'a spotkanie o kontrakt? Całkiem możliwe. Często prezesi na bazie takich występów ostatecznie decydują, czy warto na kogoś postawić. Jeśli Fricke znów pojedzie świetnie, jego szanse będą już bardzo duże. Gorzej, jak zawiedzie. Wtedy na pewno pojawi się ziarno niepewności, ale ewentualna wpadka absolutnie niczego nie "pozamiata". Na rynku jest tak niewielu klasowych żużlowców, że na żadne wybrzydzanie pozwolić sobie nie można, nawet jeśli jest się Spartą. A przygoda Woffindena powoli zaczyna być męcząca.

Tomasz Gaszyński z Maxem Fricke./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Max Fricke i Gleb Czugunow./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Tomasz Gaszyński, Max Fricke/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem