Martin Vaculik to jeden z najlepszych zawodników na świecie. Od wielu lat jest gwiazdą PGE Ekstraligi, a w ubiegłym sezonie udowodnił to w końcu również w cyklu Grand Prix. Słowa 33-latka uszczęśliwią kibiców Stali Gorzów. W końcu to zdobył Słowakowi od dawna należał się medal w Grand Prix. Na przeszkodzie najczęściej stawały mu jednak kontuzje. Zresztą znany jest z tego, że jest niestety podatny na urazy. Tym razem miał dużo szczęścia, dzięki czemu mógł budować swoją formę przez cały sezon. To zaowocowało brązowym krążkiem mistrzostw świata. Wciąż jednak celuje w wyższe cele. - Jest to mój pierwszy i wymarzony medal mistrzostw świata. Bardzo sobie cenię to trofeum i jestem za nie wdzięczny. Dla mnie jest to zobowiązanie, aby w przyszłości jeszcze bardziej się postarać i powalczyć o główny cel, który mam założony. Ten medal jest dla mnie ogromną motywacją - mówi Martin w rozmowie z Speedway Trip. Tak się czuje w Stali Gorzów Nie jest tajemnicą, że Vaculik był bardzo kuszony przez lubelski Motor. Prezes Jakub Kępa marzył mieć w swojej ekipie dwóch przyjaciół, którzy są zarazem czołowymi zawodnikami na świecie. Mowa tutaj oczywiście o Martinie i Bartoszu Zmarzliku. Sam zainteresowany postanowił jednak pozostać w Gorzowie i podpisał dwuletni kontrakt. - Bardzo się cieszę, że tu jestem. Mamy świetne grono kolegów w naszej kadrze. Jak przyjeżdżam na treningi lub mecze, to nie mam takiego wrażenia, że przychodzę do pracy. Dobrze się tu czuję i kiedy jesteś w otoczeniu takich ludzi, to ten wspólnie spędzony czas jest świetny. Stąd jest w nas ta energia i atmosfera. Lubię z nimi spędzać czas i przyjeżdżam tutaj z radością. Bardzo to doceniam - kończy.