Kontuzja Doyle'a wydarzyła się w fatalnym dla klubu momencie. GKM ma przed sobą kluczowy być może mecz z Apatorem, w którym ewentualna porażka może słono kosztować. Tymczasem teraz zespół będzie musiał wstawić do składu juniora lub kogoś z U24, by załatać dziurę. Choć Doyle w tym roku zawodził, dobrze wiemy jak potężna będzie to strata. Teraz już Apator jest faworytem spotkania określanego derbami województwa. A Doyle chce się wykurować na GP w Pradze. Frekwencja spadła o połowę, kuriozalny powód. Klub liczy straty- Jakoś nie jestem zdziwiony. Musiałbym użyć mocnych słów, żeby powiedzieć wprost o swoich odczuciach, a nie chcę nikogo obrażać. Sytuacja znana wszystkim od lat. Zawodnicy z zagranicy traktują polskie kluby jak dojną krowę, bo wiedzą że mogą. Przecież to samo robił choćby Greg Hancock, który potem z uśmiechem, jakby nigdy nic, przyjeżdżał na kolejny mecz. Fama idzie w świat, zawodnicy wiedzą że w Polsce mogą sobie pozwolić na wszystko. Nie sądzę, by to się zmieniło - mówi nam Jan Krzystyniak. Po co mu ta Praga, skoro Zmarzlika i tak nie pokona? Jakkolwiek kontrowersyjne jest pytanie wyżej, to w wielu miejscach właśnie ono jest stawiane. Co prawda na razie Doyle trzyma się blisko Polaka, jeszcze niedawno był liderem. Wydaje się jednak, że Zmarzlik już przejął kontrolę. - Doyle może i wie, że złota raczej nie zdobędzie. Tu chodzi jednak o pozycję negocjacyjną na przyszły rok. Zawsze lepiej mówić, że było się na przykład czwartym niż ósmym na świecie. I od razu inne pieniądze. O to w tym wszystkim chodzi. I tylko o to - wyjaśnia nam Krzystyniak, wyraźnie wzburzony zachowaniem Doyle'a.Dodajmy, że to nie pierwsza taka sytuacja z udziałem tego żużlowca. Siedem lat temu tak bardzo chciał złota w GP, że jeździł praktycznie niezdolny do samodzielnego funkcjonowania. Do prezentacji w polskiej lidze wychodził o kulach, by pokazać swoje rzekome poświęcenie. Zawalał jednak mnóstwo meczów, w cyklu jeżdżąc jak najęty. Doyle dość widocznie wskazuje sobie priorytety i choć GKM płaci mu miliony, znów będzie musiał radzić sobie bez niego. Cena za tych zawodników szokuje. Prezesi mogą się mocno zdziwić