O rewelacyjnym nastolatku z Łotwy żużlowy świat usłyszał w 2020 roku. Gdy do składu Lokomotivu wchodzi jakiś młodzian, można być pewnym, że z pewnością ma papiery na żużlowca. Tak było przecież z Olegiem Michaiłowem, Davisem Kurmisem czy Artiomem Trofimowem. Co prawda z tej trójki jeździ już tylko ten pierwszy, ale pozostali skończyli kariery z przyczyn losowych, a nie sportowych. Trofimow miał bardzo poważną kontuzję kręgosłupa. Kurmis zjechał z toru nagle i w dość zagadkowych okolicznościach, o których sam zawodnik mówić nie chce. Po Gustsie spodziewano się zatem dość wczesnych, ale raczej nieregularnych wyskoków. 17-letni wówczas chłopak nie był szerzej znany, więc trudno było w jakikolwiek sposób ocenić jego potencjał. To co Francis zaczął jednak wyprawiać na torze, wprawiło wszystkich w osłupienie. W zasadzie od samego początku punktował jak senior. Bardzo dobrze zapamiętali go w Polonii Bydgoszczy, bo podczas meczu na początku sierpnia 2020, Gusts objeżdżał liderów gości niczym adeptów żużla. PGE Ekstraliga chciała go już rok temu Gusts momentalnie zaczął być pod lupą klubów z najlepszej ligi świata. Łotysz mógł być świetną inwestycją w przyszłość, choćby pod kątem ewentualnego dopuszczenia do startu zagranicznych juniorów. Pojawiały się także plotki o tym, że ktoś mógłby chłopakowi załatwić polski paszport i wówczas startowałby jako młodzieżowiec krajowy. Sam Gusts jednak spokojnie do tego podchodził i PGE Ekstralidze odmówił. Oferty ponownie spłynęły do 18-latka po sezonie 2021. Tym razem Francis już się nie zawahał. Podpisał kontrakt z Betard Spartą Wrocław, czyli tym samym klubem, w którym kiedyś jeździł jego dużo starszy kolega, Andrzej Lebiediew. Co prawda chwalił wszystko co związane z dolnośląskim klubem, ale fakty są takie, że sportowo rozczarował. Miewał lepsze występy, ale zasadniczo nie tego się po nim spodziewano. Sam żużlowiec mówił, że przez występy w PGE Ekstralidze zatracił gdzieś pewność siebie i radość z jazdy. Gusts pcha się na za głęboką wodę? Gusts w wieku 18 lat decyduje się na to, co Lebiediew zrobił w wieku 22 lat i nie poszło mu zbyt dobrze. Z jednej strony należy pochwalić odwagę młodego chłopaka, który wierzy w siebie i wie, że każdy ma życiu ograniczony czas. Być może jeden słabszy sezon i już PGE Ekstraliga by o nim zapomniała, przynajmniej na jakiś czas. Z drugiej jednak strony Gusts bardzo dużo ryzykuje. Wielu już było takich, którzy w elicie się sparzyli. Dotyczy to przeważnie młodych seniorów i doświadczonych młodzieżowców, którzy liczyli na powtórzenie wyników z zaplecza na poziomie PGE Ekstraligi. Bardzo się jednak rozczarowali, podobnie jak kluby, które ich zakontraktowały. Kolejnych szans już nie dostali, a wielu de facto skończyło kariery. Wystarczy podać przykład Maksymilana Bogdanowicza sprzed dwóch lat. Gusts zapewne nie ma stuprocentowego przekonania, że robi dobrze. Warto zauważyć, że sezon 2021 miał optycznie nieco słabszy niż ubiegły. Być może była to też kwestia oczekiwań, jakie środowisko miało po tak rewelacyjnym wejściu do ligi. 18-latek podjął jednak wyzwanie i należy go za to pochwalić. Za mniej więcej dziesięć miesięcy dowiemy się, czy dobrze zrobił.