Cellfast Wilki Krosno zostały ukarane przez Komisję Orzekającą Ligi. Na klub nałożona została kara 150 tys. zł. Do tego kierownik drużyny, toromistrz i kierownik zawodów odpoczną od swoich ról przez 3 miesiące. Jest też groźba odjęcia jednego punktu z ligowej tabeli w przypadku recydywy, czyli powtórzenia się skandalu z torem. Kurz opadł. Co oznacza kara dla Wilków? Myślę sobie, że Wilki zostały potraktowane dość ulgowo i dobrze. Osobiście spodziewałem się, że kary mogą być zdecydowanie bardziej dotkliwe. Tym bardziej, że przekaz płynący ze strony decydentów zaraz po przerwanym meczu wydawał się być srogi. Jakkolwiek by nie było trzeba uczciwie przyznać, że beniaminek tym werdyktem skrzywdzony nie został. 150 tys. zł. jak na klub żużlowy to wydatek względnie niewielki. Ot, taki komplet punktów (a może nawet i mniej) wywalczony przez Jasona Doyle'a w jednym meczu. Jednym słowem - można przeżyć. Utrata ligowego punktu jak zakładam grozić Wilkom ostatecznie nie będzie, bo też nie spodziewam się, aby sytuacja z torem miała się powtórzyć. Klub z pewnością zrobi wszystko, aby podobnych kontrowersji już nie było. Wygląda więc na to, że strategia posypania głowy popiołem i nie wchodzenie na ścieżkę wojenną z Ekstraligą Żużlową przyniosła pozytywne skutki. Nikt czasu już nie cofnie, ale Wilki mogą pozytywnie patrzyć w przyszłość w kontekście dalszej walki o utrzymanie. Kto poprowadzi zespół beniaminka? Zawieszenie trenera Ireneusza Kwiecińskiego sprawia, że teraz sztab szkoleniowy drużyny musi się przeorganizować. Nie wiem, czy model prowadzenia zespołu zdalnie na słuchawkę może się sprawdzić. Kiedyś pionierem tego rozwiązania był Sławomir Kryjom, który zarządzał drużyną po skandalu związanym z finałem Ekstraligi w 2013 roku. Fizyczna obecność w parku maszyn jest raczej niezbędna, więc sądzę, że po prostu ktoś inny przejmie tę pałeczkę. Kto? Michał Finfa, Sebastian Ułamek, a może Janusz Stachyra? Naturalnym kandydatem wydaje się ten pierwszy. Zobaczymy, na kogo ostatecznie padnie. W obecnej sytuacji priorytetem wszystkich w klubie powinno być wyprostowanie spraw torowych. Najpierw odzyskanie licencji i możliwość samodzielnego przygotowywania nawierzchni na mecze. Ingerencja kogoś z zewnątrz z pewnością nie pomogłaby beniaminkowi w utrzymaniu atutu własnego toru. Bo liczą się przecież domowe spotkania. To klucz w kontekście walki o utrzymanie.