Grzechy na sumieniu mistrza. Oskubał ich z milionów i zwyzywał kibica
Umiejętności sportowe Jason Doyle ma na najwyższym poziomie, ale tak zachowywać wielkiemu mistrzowi się nie przystoi. Oberwało się nawet kibicowi, którego Australijczyk po prostu zwyzywał. Już pokazywał to w przeszłości, kiedy kilka razy wyrolował kluby w PGE Ekstralidze. Udowodnił, że w jego przypadku słowo akurat nie ma większego znaczenia. Gdy tylko nadchodzi okazja, to Doyle może zmienić pracodawcę w mgnieniu oka.
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa stracił największego gwiazdora. Leon Madsen przez 8 lat był liderem i pupilem częstochowskich kibiców. Na sam koniec złamał im serca, odchodząc do NovyHotel Falubazu Zielona Góra. Kibice nie darują mu stylu odejścia, którym przekreślił ich całą sympatię. Wobec tego jako zastępcę ściągnięto Jasona Doyla.
Wyrolował pracodawców. Kibice rzucali mu baknoty
Jason Doyle słynie z tego, że potrafi szybko zaskarbić sobie sympatię kibiców. W Zielonej Górze fani go pokochali, niemal po każdym spotkaniu skandowali jego nazwisko. W 2017 roku mówił nawet, że wierzy w to, że w przyszłym sezonie powalczą o złoto.
- Jestem częścią tej drużyny i chciałem jej pomóc w awansie do finału. W tym roku to się nie udało, ale wierzę, że za rok to się uda - mówił w klubowych mediach. Ten jednak zwiał do KS Apatora, rozwścieczył kibiców, a ci w podziękowaniu rozrzucili w jego stronę sztuczne pieniądze i wywiesili baner "Jason, why? For money!" (tłum. "Jason, dlaczego? Dla pieniędzy!").
Podobny kabaret odstawił, kiedy był zawodnikiem Fogo Unii Leszno. Doyle podał rękę prezesowi, w czerwcu 2023 roku ogłoszono przedłużenie umowy. Australijczyk jednak później ją zerwał, przeszedł do Cellfast Wilków, a kibice obrzucili go "Doylarami".
W Częstochowie już go znają. Momentami nie wytrzymuje
Jason Doyle już raz był zawodnikiem Włókniarza. Kibice doskonale pamiętają Australijczyka z 2020 roku. Wówczas miał spore problemy z częstochowskim torem. Doszło nawet do tego, że siedział zdołowany w busie i płakał. To z jednej strony pokaz ambicji, ale z drugiej strony, że nie radzi sobie psychicznie z niepowodzeniami.
To nie była jednorazowa sytuacja, bo gdy nie wychodziło w Grand Prix, zamykał się w busie przed mediami oraz kibicami. Tak było chociażby w Warszawie, kiedy sędzia wykluczył go z biegu finałowego. Potrafił także wyzwać kibica Unii Leszno: - Robię, co mogę. Odpier*** się! Ty płacisz za Unię, więc spier***** - mówił do kibica. A to tylko dlatego, że fan nie potrafił zrozumieć, dlaczego drużyna jedzie słabo.
Wielki kontrakt obarczony wielkim ryzykiem
W środowisku mówi się, że otrzymał gigantyczny kontrakt. Podobno zainkasuje 1,5 miliona złotych za podpis oraz 15 tysięcy za każdy zdobyty punkt. To kwota, która może dziwić, bo Doyle od trzech sezonów nie jest nawet w czołowej dziesiątce najlepszych zawodników PGE Ekstraligi.
Jest także coraz starszy. Ma 39 lat, a ponad połowę ostatniego sezonu nie jechał przez poważną kontuzję. Potrafi notować wiele upadków, więc w każdej chwili może nabawić się urazu. Jeśli znów kontuzja wyeliminuje go z jazdy, Włókniarz może mieć ogromny problem. Bez niego mógłby grozić im nawet spadek. Najmniej zapewne zabolałoby to Doyla, bo na jego usługi zawsze znajdują się zainteresowani, gotowi zapłacić mu wielkie pieniądze.