Kilka godzin po zawodach krajowy lider rzeszowian - Marcin Nowak w mediach społecznościowych zwrócił się do kibiców, którzy obrażali go w prywatnych wiadomościach. Polski żużlowiec nie był jedyną ofiarą złości fanów. Chamskie komentarze były skierowane również do obcokrajowców. Czoła hejterom postanowili stawić również działacze. Prezes Drymajło i menedżer Piskorz w programie Zapytaj Żurawia stanęli w obronie zawodników. Drymajło o internetowych hejterach - Powiem szczerze, że jestem zażenowany. Zawodnik, który jedzie pierwszy słabszy mecz, dostaje pogróżki i dziwne informacje na temat swojej rodziny. Dziwna sprawa. Mogę podzielić się hejtem, jak ktoś chce to może mnie hejtować. Mam taką zasadę, że lubię sobie w piątek wieczorem czy w sobotę otworzyć internet, zobaczyć i pośmiać się, jak ktoś mnie przyhejtuje. Dlatego jak ktoś bardzo chce, to zapraszam - powiedział Drymajło. Prezes Texom Stali kontynuował wypowiedź. - Jak wszedłem na te profile ludzi, którzy grozili i hejtowali, to są to takie internetowe ptysie. Trzeba to sobie uczciwie przyznać. Jeśli ktoś chce być gangsterem, to może niech gdzieś się wyżyje. Niech pójdzie do Tesco pojeździć wózkiem, niech jakoś poszarżuje, może wtedy ciśnienie zejdzie. Ktoś ma zapadniętą klatkę, a grozi komuś śmiercią. Jest to trochę słabe - zaznaczył działacz. - Najlepsze są wiadomości do zawodników zagranicznych w języku polskim. Oni nie wiedzą, co piszecie. Może to dla nich nawet lepiej. Nikt nie boi się konstruktywnej krytyki. Piszcie, będziemy się starali, bo klub jest przede wszystkim dla kibiców. Ale nie ma zgody na żaden hejt czy wyżywanie się na zawodnikach, którzy naprawdę chcą dobrze, tylko czasami nie wychodzi. Niektórzy za komentarze będą spodziewali się zawiadomień z prokuratury i tyle - wyznał Drymajło. Stal chce awansować. Piskorz: Z ocenami się wstrzymajcie Menedżer Piskorz także zaapelował do kibiców. - Nie skupiajcie tego hejtu na drużynie. O to przede wszystkim proszę. Możecie ten hejt skupiać na mnie, nie ma problemu. Jestem gruboskórny, ja tym się nie przejmuję, ale wiem, że niektórzy zawodnicy bardzo przeżywają - przyznał. - Nie jest fajnie jak ktoś dostaje pogróżki, bądź informacje o swojej rodzinie, że coś się stanie. Po prostu proszę normalnych kibiców - i tych którzy robią takie rzeczy - żeby sobie odpuścili, a ocenę zespołu zostawili do 7 października - podsumował Piskorz.