Zawody w Pradze stały pod znakiem zapytania już od rana. W mieście padało, a zgromadzeni na miejscu dziennikarze alarmowali o niezbyt korzystnych prognozach. Tor oczywiście był na określone opady przygotowany, ale wiadomo było, że wobec bardzo silnego deszczu gospodarze będą bezradni. Mimo ciemnych chmur gromadzących się nad stadionem i sporego ryzyka niedokończenia zawodów, postanowiono rozpocząć rywalizację zgodnie z planem. Nawierzchnia łatwa nie była, ale początkowo nie sprawiała żużlowcom jakichś wielkich problemów. Już pierwszy bieg jednak przyniósł dość niebezpieczną sytuację. Anders Thomsen sczepił się motocyklem z Martinem Vaculikiem i obaj upadli na tor. Wyglądało to groźnie, bo Słowak bardzo niefortunnie obrócił się wokół własnej osi. Ostatecznie żużlowcom Moje Bermudy Stali Gorzów nie stało się nic poważnego, ale Vaculik w dalszej fazie zawodów wyglądał na kogoś, kto skutki upadki jednak odczuwa. To niestety nie był jedyny groźny moment. W biegu piątym na pierwszym łuku upadającego Lamberta nie zdołał ominąć Berntzon. Szwed wjechał Brytyjczykowi w plecy, nie mając szans go ominąć. Lambert przez dłuższą chwilę nie podnosił się z toru, ale ostatecznie wstał o własnych siłach. Ulewa w Pradze, salta Berntzona Od początku zawodów znowu świetnie radził sobie Janowski i znowu męczył się Zmarzlik. Mistrz świata tylko dzięki niebywałym umiejętnościom wyrwał cztery punkty w dwóch pierwszych seriach. Janowski zaś jeździł pewnie, choć drugi start za bardzo mu nie wyszedł. Wówczas jednak tor był już mocno przemoczony i istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że w normalnych warunkach znów połknąłby rywali w bardzo krótkim czasie. Wobec takiej nawierzchni niewiele jednak mógł zdziałać.Czarę goryczy w kwestii dalszej rywalizacji przelał bieg 11., w którym niebezpiecznie przeleciał przez kierownicę debiutant w stawce, Oliver Berntzon. Żużlowiec Arged Malesy nie miał szans uratować się przed upadkiem, który wyglądał bardzo niebezpiecznie. Co ciekawe, zawodnik momentalnie podniósł się z toru, a bieg dojechał do końca. To był jednak ostatni wyścig sobotniego turnieju, bo wówczas rozpadało się już niemiłosiernie. W takich warunkach nie dało się normalnie jeździć, bez zagrożenie dla siebie i rywali. Zawody przerwano. Zostaną rozegrane w niedzielę. GRAND PRIX CZECH (II runda - Praga, przerwane po 11. biegu):1. Leon Madsen 9 (3,3,3)2. Bartosz Zmarzlik 7 (2,2,3)3. Fredrik Lindgren 7 (3,2,2)4. Emil Sajfutdinow 6 (3,3)5. Tai Woffinden 6 (2,3,1)6. Max Fricke 5 (2,2,1)7. Jason Doyle 4 (0,1,3)8. Maciej Janowski 4 (3,1)9. Artiom Łaguta 4 (1,3)10. Krzysztof Kasprzak 4 (1,1,2)11. Martin Vaculik 3 (1,0,2)12. Matej Zagar 3 (1,2,d)13. Robert Lambert 2 (2,0,d)14. Jan Kvech 1 (0,0,1)15. Oliver Berntzon 1 (0,1,u)16. Anders Thomsen 0 (w,0)17. R1 Petr Chulpac - nie startował18. R2 Daniel Klima - nie startowałBieg po biegu:1. Lindgren, Lambert, Vaculik, Thomsen (w)2. Madsen, Fricke, Łaguta, Kvech3. Janowski, Zmarzlik, Kasprzak, Berntzon4. Sajfutdinow, Woffinden, Zagar, Doyle5. Sajfutdinow, Fricke, Berntzon, Lambert6. Woffinden, Lindgren, Janowski, Kvech7. Łaguta, Zagar, Kasprzak, Vaculik8. Madsen, Zmarzlik, Doyle, Thomsen9. Doyle, Kasprzak, Kvech, Lambert (d)10. Zmarzlik, Lindgren, Fricke, Zagar (d)11. Madsen, Woffinden, Vaculik, Berntzon (u)