W 2022 roku wszedł w życie nowy kontrakt telewizyjny. To była doskonała informacja dla klubów, które rocznie otrzymują z tego tytułu wielką kasę. Nic więc dziwnego, że nikt nie chce spaść z ligi, bo degradacja sportowa to jedno, a straty finansowe to drugie. Starty w PGE Ekstralidze się opłacają Z tytułu wspomnianego kontraktu telewizja przelewa na konto ligi ponad 60 milionów złotych. To oznacza, że do klubów trafia gigantyczna kasa do podziału. Mistrz może liczyć na niespełna 7 milionów złotych, a spadkowicz na nieco ponad 6. Oczywiście cała kasa nie może zostać skonsumowana na kontrakty zawodników. Władze PGE Ekstraligi oczekują spełnienia konkretnych celów - na przykład utrzymania drużyn U-24, czy odpowiednich działań marketingowych. Gra i tak jest warta świeczki, bo dzięki temu różnica na poziomie budżetów klubów względem 1. Ligi Żużlowej jest bardzo duża. Poza wszystkim sam kontrakt telewizyjny to jedno. Naturalnym jest, że znacznie łatwiej nakłonić jest sponsorów, aby ci wyłożyli kasę na żużel. PGE Ekstraliga generuje olbrzymie zainteresowanie, a transmisje telewizyjne to świetny nośnik reklamowy. Polak niewinny! Oskarżenia były niesłuszne Wilki kandydatem do spadku Na dzisiaj wydaje się, że w najgorszej sytuacji są Cellfast Wilki Krosno. Nie wszystko jednak jest przesądzone. Wiele powie już najbliższa kolejka. To wtedy dojdzie do meczu między Fogo Unią Leszno a ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Jeśli goście by wygrali, to beniaminek będzie mógł uratować swój byt. Wtedy najpewniej o wszystkim decydowałaby ostatnia kolejka i mecz Wilków na własnym torze z Unią. Chcą przyciągnąć je do sportu. To początek czegoś wielkiego?