- Nic nie wiem - mówił Michał Świącik, prezes Tauron Włókniarza, zapytany o to, czy słyszał o odejściu trenera Lecha Kędziory. Szkoleniowiec przed meczem o brąz powiedział, że to prawdopodobnie jego ostatnie spotkanie w tej roli. - No właśnie, prawdopodobnie - podchwycił Świącik, by za chwilę powiedzieć coś, co nie pozostawiło żadnych złudzeń, jak idzie o przyszłość trenera. Te słowa prezesa Świącika mówią wszystko - Takie deklaracje przed meczem są niewygodne. Ja mogę powiedzieć, że będziemy rozliczać pracowników klubu i zawodników. Jesteśmy przed tymi rozmowami, przed spotkaniem ze sztabem. Nie możemy tak tego zostawić - wypalił Świącik nie kryjąc, że czwarte miejsce absolutnie nie jest spełnieniem jego marzeń. - Zrobimy wszystko, żeby zimą wzmocnić pion - dodawał prezes. - Niektórzy zawodnicy nie do końca potrafili się zmobilizować. Mam złość do zawodników, ale i też osób odpowiedzialnych za ich przygotowanie. Pion sportowy nie powinien działać wyłącznie w parku maszyn, ale i też powinien pomagać rozwiązać te problemy, które są poza torem. Jak ktoś ma kłopot ze sprzętem, to ci ludzie powinni pomóc. Prezes nie ma sobie nic do zarzucenia Prezes Włókniarza zdradził, że klub na mecze o brąz ściągnął team tunera Flemminga Graversena. Klub zapłacił za to, żeby ekipa znanego tunera pomagała zawodnikom. Juniorzy na tym skorzystali. - Zrobiliśmy wszystko. Przepraszam, ale ja za nikogo na motor nie wsiądę - skwitował działacz. Prezes Świącik już od kilku tygodni mówi o potrzebie zmian w sztabie. Ma dużo pretensji nie tylko do trenera Kędziory, ale i też kierownika drużyny Jarosława Dymka. W częstochowskim klubie da się usłyszeć, że Kędziora i jego ludzie kompletnie nie reagowali na doniesienie o kłopotach niektórych tunerów, co przekładało się na gorszą jazdę tych zawodników, którzy korzystali z ich silników. To, że będą zmiany to pewne. Otwarte pozostaje pytanie, czy przyjdzie Jacek Frątczak, czy też w rachubę wchodzą inne opcje.