Były wicemistrz świata juniorów w rozmowie z polskizuzel.pl wyznał, że teraz ma jedno marzenia. Skoro ze SpecHouse PSŻ Poznań nie wyszło i po awansie opuścił klub, to teraz chciałby wejść do wyższej ligi z kolejną drużyną i potem skonsumować sukces. Kacper Gomólski mówi, że brakuje mu jednego - Na ten sezon bardzo się cieszę, bo po dwunastu latach wracam do Gniezna. Historia jest taka, że dotąd nie było nam po drodze, a teraz będę mógł powalczyć ze Startem o awans - mówi Kacper Gomólski, wychowanek Startu, który z Gniezna odszedł w 2011 roku, a teraz tam wrócił. - Mam medale Drużynowych Mistrzostw Polski, a nigdy dotąd nie skonsumowałem awansu. Bo z PSŻ-em awansowałem, ale odszedłem. Może ze Startem wyjdzie inaczej. Chciałbym, żeby tak było. Ostatniego słowa nie powiedziałem, sprzętowo jestem gotowy - przyznaje żużlowiec. Żużlowiec Aforti Startu Gniezno ma kłopoty z kolanem I tylko jedna sprawa spędza Gomólskiemu sen z powiek. Chodzi o zdrowie. W październiku miał operację kolana. Szybko zaczął rehabilitację, ale w listopadzie wdało się zakażenie i lekarze musieli wyczyścić kolano. Cała rehabilitacja wzięła w łeb. - Za miesiąc możemy już wyjeżdżać na tor, a dla mnie byłoby lepiej, jakbym miał jeszcze miesiąc czasu na przygotowania - mówi. Gomólski, który kiedyś uchodził za wielki talent, ma nadzieję, że jeszcze wróci na top. - Druga liga jest drugą ligą tylko z nazwy. Startując w niej, nie raz wygrywałem z wyżej notowanymi żużlowcami. Nie zawsze jest różowo i pięknie. Nie każdy może jeździć na żużlu, nie każdy może zostać mistrzem świata. Młodszy już nie będę, czasu nie cofnę. Mogę jedynie patrzeć pozytywnie w przyszłość. Chciałbym wrócić do pierwszej ligi. Najlepiej ze Startem - kwituje żużlowiec. Zobacz również: To już oficjalne, wielki powrót Rosjan. Polak się tłumaczy: "Mówimy o szowinizmie i nacjonalizmie"