W Lublinie wierzą w odrobienie strat Jakub Czosnyka, Interia.pl: Stal ma nad Motorem 12 punktów przewagi, a przed nami rewanż. Jakby ocenił pan tę zaliczkę? Dużo czy mało?Jerzy Głogowski, były zawodnik Motoru Lublin: Sytuacja nie jest łatwa. Przewaga Stali polega na tym, że mają zastępstwo zawodnika, a to jest dodatkowy bieg dla najlepszych. A wiemy dobrze, jaką siłą dysponują liderzy z Gorzowa. Zmarzlik to mistrz świata, a w świetnej formie jest też Vaculik. Generalnie mam wrażenie, że w ostatnich tygodniach ta drużyna bardzo mocno zaskakuje. Poradzili sobie z kontuzjami i wyeliminowali faworyzowany Włókniarz. Tym bardziej, że pierwszy mecz u siebie zremisowali. Silne strony Motoru? Lublinianie u siebie meczów nie przegrywają. Miejscowy tor jest też nieco inny w porównaniu z pozostałymi obiektami w PGE Ekstralidze. Mam na myśli długie proste i nawierzchnię, do której drużyna jest dobrze spasowana. Oczywiście trzeba mieć też w pamięci ostatnie problemy - kontuzja Michelsena i spadek formy Drabika. Słyszałem z kolei, że Maksym ma w finale jechać na silnikach Duńczyka, więc może to coś pomoże. Mikkel z kolei odpuścił sobie Grand Prix i walczy o powrót do zdrowia. To mogą być kluczowi zawodnicy w kontekście finalnych rozstrzygnięć. O pozostałych się nie martwię.Presja na złoto dla Lublina jest wielka. Wszyscy liczą na wygraną. Kibice są niesamowitą siłą dla drużyny. Stadion na pewno szczelnie się wypełni. Sądzę, że Motor spróbuje mocno zaatakować od samego początku. Jeżeli po czterech biegach uda się prowadzić minimum ośmioma punktami, to będzie dobra sytuacja wyjściowa. Martwi mnie natomiast pogoda. Tor jest obecnie przykryty, ale w takich warunkach nie odparowuje. Niby jest związany i przygotowany, ale to bez wątpienia będzie miało wpływ na nawierzchnię. Być może uda się drużynie lubelskiej odbyć jeden trening przed finałem. Mobilizacja jest wielka. Drabik i Michelsen problemem Motoru Nie martwi się pan o motywację Michelsena i Drabika? Niektórzy mówią, że może im zabraknąć motywacji. W końcu po sezonie zmieniają klub.Nie sądzę. Na pewno będzie im zależeć na tym, aby w tym ostatnim spotkaniu pokazać się z dobrej strony. Oczywiście zmieniają klub, ale medal to medal. O ich motywację bym się więc nie martwił. Pana zdaniem Motor Lublin ciągle jest tak silną drużyną jak na początku sezonu?Trochę w play-offach zaczęły się problemy. Znów odwołam się do Maksyma i Mikkela. Duńczyk zmaga się z kontuzją, ale bardziej martwi Drabik. Nie wiem, czy to problemy osobiste czy bardziej sprzętowe. Faktem jest jednak, że sezon zaczął bardzo dobrze, a teraz prezentuje się znacznie gorzej. Ewentualny srebrny medal zostałby w Lublinie odebrany jako rozczarowanie?To nie byłoby rozczarowanie, a na pewno sukces. Tego srebra już nam nikt nie zabierze, ale walczymy złoto. Całe środowisko lubelskie chce więcej. Tego nie da się ukryć. Jestem przekonany, że Maciek Kuciapa wspólnie z Jackiem Ziółkowskim przygotują perfekcyjny plan na ten mecz. To na koniec słówko o transferach. Słychać, że kibiców boli odejście Michelsena.Za Michelsenem już wszyscy tęsknią. On wiele dla Lublina zrobił. Wszyscy widzimy, jaką wnosił wartość do zespołu. Wiem, że kibice mocno tego żałują, ale z drugiej strony przychodzi do nas mistrz świata. A jest to mistrz perspektywiczny, bardzo młody. On potrafi robić cuda. Bartek już ma w Lublinie wielką sympatię, a zyska jeszcze większą. Jego transfer porównałbym do Hansa Nielsena. Niegdyś legendarny Duńczyk jeździł w Motorze, a było to wielkie wydarzenie. On świecił przykładem dla wszystkich. Teraz w te buty wejdzie Zmarzlik. A o atmosferę w nowym zespole bym się nie martwił. Czytaj także: Wielki polski klub na łasce 26-latka z Australii