Tomasz Gollob był wielkim zawodnikiem. Wiele osób dzięki niemu pokochało żużel. Pod koniec lat 90. Polskę ogarnęła Gollobomania. Kibice, którzy jeździli za nim po całej Europie, z wypiekami na twarzy śledzili rywalizację o złoto Golloba z Tonym Rickardssonem w sezonie 1999. Polak był o krok przed wielkim Szwedem, ale fatalny karambol w finale Złotego Kasku przekreślił nadzieje Tomasza na złoto. W ostatniej rundzie stracił wszystko. Wtedy jednak ledwo siedział na motocyklu, bo tak był poobijany. Mistrzem został tuż przed czterdziestką. Potem stało się coś strasznego Mistrzem świata Gollob został dopiero w 2010 roku. Miał wtedy 39 lat i to był dla niego ostatni moment, by sięgnąć po złoto. Spiął się, napisał testament (był zdecydowany, żeby położyć wszystko na szali) i ograł rywali. Od kwietnia 2017 roku mistrz Tomasz toczy jeszcze trudniejszy bój niż walka o złoto. Wtedy miał wypadek na crossie, po którym doznał fatalnej kontuzji kręgosłupa. Stracił czucie od linii klatki piersiowej w dół, porusza się na wózku. Ostatnie 6 lat to rehabilitacja i czekanie na lepsze jutro Już 6 lat Gollob się rehabilituje i liczy na to, że medycyna znajdzie jakiś sposób na jego przypadłość, że jeszcze wstanie z wózka. Najgorsze już i tak jest za nim. Pierwsze dwa lata po wypadku były dla niego fatalne. Bóle spastyczne nie pozwalały mu spać. Przyjmował olbrzymią ilość środków przeciwbólowych. W kość dał mu też COVID-19, który przeszedł ciężko. Od dwóch, trzech lat jest lepiej. Gollob wciąż ma bóle, ale już nie tak dokuczliwe, jak kiedyś. Z domu stara się jednak nie wyjeżdżać na dłużej niż kilkanaście godzin. Kiedy 30 lipca jechał do Krosna na finał IMP, nie spodziewał się, że będzie musiał zostać dłużej. Za długo był poza domem. To mu zaszkodziło 30 lipca finał IMP w Krośnie się nie odbył z powodu złego stanu toru i protestu zawodników. Zawody przełożono na 31 lipca, ale w tym dniu tor nadal był w złym stanie i żużlowcy powiedzieli stanowczo, że nie pojadą. Gollob 30 lipca był gościem studio, a 31 lipca pojawił się ponownie. Prowadzący studio Łukasz Benz bardzo mu dziękował i nawet wspomniał, że już dawno Tomasz nie był tak długo poza domem. Od wizyty w Krośnie minęły 3 tygodnie. Gollob od tamtego czasu ani razu nie pojawił się przy okazji transmisji w Canal+. Okazuje się, że wyjazd na IMP i przedłużony pobyt strasznie go zmęczyły. Jednak w domu w Bydgoszczy czuje się najlepiej. Ma pod ręką lekarzy i fizjoterapeutów, którzy na bieżąco go doglądają. Bo choć stan Tomasza jest zdecydowanie lepszy niż kiedyś, to nie można go spuścić z oka. Jego organizm wymaga stałego monitoringu. Wypada mieć nadzieję, że ten przedłużający się rozbrat z pracą komentatora wkrótce się zakończy, że Golloba zobaczymy w tej roli jeszcze w tym sezonie.