O tym, że Maksym Drabik potrafi jechać, to nie trzeba nikogo przekonywać. Od powrotu na tor po dopingowej wpadce (przyjął zabronioną kroplówkę, czym naruszył procedury) nie potrafi jednak wskoczyć na te najwyższe obroty. O ile jednak dwa lata temu w Motorze Lublin i przed rokiem we Włókniarzu jakoś to wyglądało, o tyle teraz jest fatalnie. Cierpi zawodnik, cierpi też częstochowski Włókniarz. Milioner przejmie władzę w polskim klubie. W mieście panika Jazda Hampela działa na jego wyobraźnie, ale jest pewien problem W klubie widzą problem w dwóch miejscach. Pierwszy, to silniki. Drabik jakiś czasu temu przesiadł się na sprzęt Flemminga Graversena. Nie potrafi się jednak odnaleźć, a trudno go przekonać, żeby spróbował czegoś innego. Do Drabika nie trafiają argumenty, że kolega z zespołu Mikkel Michelsen, który też jeździ na silnikach Graversena, prezentuje się słabo. Na wyobraźnię bardziej działa to, że Jarosław Hampel na silnikach od tego samego tunera zasuwa aż miło. Ma silniki z tego i poprzedniego roku. Drabik ma ten sam asortyment, ale u niego to nie działa. Boi się, że Graversen się wyrzuci Gdy już w rozmowach między klubem i Drabikiem ten ostatni jest bliski powiedzenia, że może faktycznie spróbuje czegoś nowego, to wtedy nagle następuje zwrot i pada argument, że przecież Graversen ma go na wyłączność, że obrazi się i wyrzuci go ze swojej stajni jeśli Drabik weźmie silniki innego tunera. Z naszych informacji wynika jednak, że czegoś takiego nie ma. Wyłączność jest u Ryszarda Kowalskiego, poprzedniego tunera Drabika. Graversen nie ma natomiast pretensji, gdy jego zawodnik ma dwóch tunerów. Taki Patryk Dudek z Apatora Toruń jeździ na sprzęcie Graversena i Ashleya Hollowaya i duński inżynier nie robi mu kłopotów. Tomasz Gollob, legenda polskiego żużla i mistrz świata z 2010 roku, dzwoniąc do prezesa Włókniarza, zwrócił uwagę na problem z silnikami. Przyznał, iż widać, że Drabik chce jechać, ale słaby sprzęt nie pozwala mu rozwinąć skrzydeł. Tomasz zadeklarował, że on zawsze jest chętny i gotowy do pomocy. To świetna oferta, ale wpierw Drabik musi dojrzeć do zmiany. Drabikowi przydałby się też jakiś mentor We Włókniarzu zwracają uwagę, że silniki to jedno, ale Drabik musi też znaleźć sobie mentora. Kiedyś był nim jego ojciec, ale panowie się poróżnili i w boksie Maksyma został Wojciech Pluta z synem. Przydałby się jednak ktoś inny. Z Drabikiem chciał pracować Marek Hućko, były żużlowiec, a później mechanik Nickiego Pedersena i doradca Dudka, a także mistrza świata Bartosza Zmarzlika. Drabik jednak nie wziął Hućki, który teraz pomaga Grzegorzowi Walaskowi. We wtorek, 30 września, Włókniarz jedzie zaległy mecz z Betard Spartą Wrocław i chciałby zgarnąć pierwsze punkty w tym sezonie. W klubie zdają sobie sprawę, że bez przebudzenia Drabika może to być niemożliwe. Najgorsze jest to, że w ciągu tych kilkunastu godzin, jakie zostały do meczu, trudno zrobić coś więcej. Mentor, nawet jak przyjdzie, to cudów nie zdziała. A zmiana silników, to też jest proces. Z nowym tunerem trzeba się zgrać, przejść fazę testów. Drabik musi jednak w końcu zdecydować się na jakieś zdecydowane ruchy, bo jak nie, to pogrąży siebie i Włókniarza. Polski gwiazdor się obłowi. Wiemy więcej na temat kontraktu