Spotkania na tarnowskim torze do udanych nie zaliczy na pewno Tomasz Gapiński, który wystąpił w tylko jednym biegu, dojeżdżając do mety na ostatniej pozycji. - Myślę, że dopasowałbym się do tarnowskiego toru. Niestety, trener był odmiennego zdania i nie dał mi drugiej szansy. Muszę się wziąć do roboty, ponieważ mam duże trudności z dopasowaniem się do twardych torów - wyjaśniał tuż po meczu żużlowiec WTS-u. Jednym z najskuteczniejszych zawodników w barwach przyjezdnych był Duńczyk, Hans Andersen. - Moim zdaniem jeździłem dzisiaj poprawnie. Tylko raz dojechałem do mety na ostatniej pozycji. Mimo to cieszę się z mojej postawy i zamierzam dołożyć wszelkich starań, aby w przyszłości poprawić swoją średnią meczową - skomentował Hans Andersen. To był niefortunny mecz dla Wrocławian. Ich lider, Jason Crump odnotował dwa defekty. O pechu opowiadał dziennikarzom trener Marek Cieślak. - To był dobry mecz. Nie mieliśmy kłopotów ze startami, ale szczęście nam nie sprzyjało. Jason Crump miał dwa defekty i w rezultacie stracił swoje najlepsze silniki. Myślę, że gdyby nie ten zbieg okoliczności, to spotkanie mogłoby zakończyć się innym rezultatem. Stąd też wymuszone rezerwy taktyczne. Nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu z Unią, dlatego nie miałem nawet możliwości skorzystać z Piotra Świderskiego. Wysyłałem na tor zawodników, którzy punktowali. Wynik 40-50 hańbą nie jest. Pozostaje nam walczyć w następnych kolejkach - tłumaczył trener gości. Najlepszy na torze w Tarnowie, Tomasz Gollob nie krył z kolei słów uznania dla żużlowców z Wrocławia. - Nasi rywale jeździli dzisiaj bardzo dobrze. Wrocławianie wyjątkowo szybko dopasowali się do naszego toru. To bardzo ciężko wypracowane zwycięstwo, dlatego cieszę się, że zawody zakończyły się po naszej myśli. Staraliśmy się dobrze jechać i udało się. Pecha miał Jason Crump, ale jak to mówią - w sporcie szczęście sprzyja lepszym. Musimy kontynuować dobrą passę na tarnowskim torze i godnie bronić tytułu mistrzowskiego - opowiadał młodszy z braci Gollobów. Mieszane odczucia po meczu mieli inni żużlowcy "Jaskółek" - Paweł Hlib (8 punktów) i Stanisław Burza (bez punktu). - Różnica między pierwszą ligą a Ekstraklasą jest ogromna. Tutaj nie ma słabych zawodników, każdy bieg jest o duża stawkę. Muszę się dopasować do tarnowskiego toru. Odpowiada mi nieco inny typ toru - pełen dziur i z dobrą przyczepnością. Przede mną jeszcze dużo pracy - wyznał junior Unii Tarnów. - Brakuje mi starów w bieżących rozgrywkach. Mecze w ramach ligi angielskiej (w Berwick Bandits - przyp. red.) sporo mnie kosztują, ale muszę udowodnić swoją przydatność dla drużyny już po pierwszym biegu. To bardzo duża presja. Pozostaje mi być dobrej myśli - dodał Stanisław Burza. Michał Kita, Tarnów