Jason Doyle 23 maja wyleciał za bandę podczas meczu ligi angielskiej. U Australijczyka wykryto odmę płucną, pęknięte cztery żebra i uraz barku. Wydawało się, że przerwa w startach będzie stosunkowo krótka. Doyle jednak przejdzie rekonstrukcję barku. Mistrz świata oficjalnie zakończył sezon. To koniec marzeń, kłopoty w polskim klubie Fachowcy określili okres rekonwalescencji Doyle'a na czas 4-6 miesięcy. To w praktyce oznacza koniec sezonu dla Australijczyka. Taką też informację zamieścił w mediach społecznościowych. To cios dla jego polskiego klubu z Grudziądza. - To jest ogromny problem dla drużyny z Grudziądza. Teraz muszą przeanalizować kalendarz z kim będą rywalizowali jeszcze na własnym torze. GKM w osłabieniu nie będzie w stanie wygrywać z lepszymi zespołami. Jedynie Leszno i Zielona Góra będą w ich zasięgu - mówi nam Jan Krzystyniak. GKM jest obecnie na piątym miejscu z czterema punktami. Falubaz i Unia są na siódmym oraz ósmym. Obie drużyny mają "oczko" mniej od grudziądzan. Brak Doyle'a oznacza jednak, że walka o utrzymanie rozegra się pomiędzy tymi trzema drużynami, czyli tak, jak zakładano przed sezonem. Są skazani na komandosa, stanowcza reakcja legendy Największym problemem sztabu szkoleniowego jest fakt, iż za Australijczyka nie mogą stosować już zastępstwa zawodnika. W ten oto sposób będą musieli włączyć do seniorskiego składu kogoś z drużyny U24 lub przeprowadzić transfer. Kenneth Bjerre niedawno dołączył do Krosna, Jakub Kozaczyk z Poznania ogłosił, że Michael Jepsen Jensen nie jest na sprzedaż, więc działaczom pozostał tak naprawdę Matej Zagar. Tego ruchu Krzystyniak stanowczo odradza. - GKM nie może robić rozpaczliwych ruchów, żeby się ratować. Nie kontraktowałbym Mateja Zagara ani żadnego innego zawodnika. Taka sytuacja może tylko pogrążyć tę drużynę. Namawiam do puszczania swoich młodych zawodników. Nie ma co płacić setek tysięcy złotych Zagarowi. To byłyby pieniądze wyrzucone w błoto - kończy.