Kibice będący na meczu w Grudziądzu piszą, że Krużyński nieco z rozmachu, w pośpiechu przybijając piątki zawodnikom Apatora, przybił też Fricke'owi. Niby to nic takiego, przecież znają się i lubią. Ale w żużlu takich rzeczy się nie lekceważy. Dla wielu fanów to jasny sygnał: Fricke będzie w Toruniu. Oczywiście na razie niczego takiego żadna ze stron nie potwierdzi, ale gdyby jesienią doszło do transferu, nikt nie byłby specjalnie zdziwiony. Wiemy na pewno, że Apator chce się wzmocnić. Przebudowa składu jest raczej nieunikniona. Najbardziej zagrożona jest oczywiście pozycja Pawła Przedpełskiego, który co prawda poprawił ostatnio swoje wyniki, ale i tak szału nie robi. Gdyby Apator utrzymał Dudka i Lamparta, to miałby w składzie wymaganych Polaków. Przedpełski mógłby zwolnić miejsce dla Fricke'a właśnie. Poziomem na pewno lepszy jest Australijczyk. Rozmowy trwają. Niektórzy robili to już w marcu Nie jest i nigdy nie było tajemnicą, że rozmowy transferowe w żużlu toczą się przez cały tak naprawdę rok. Zawodnicy, prezesi i menedżerowie spotykają się kilka razy w miesiącu w różnych miejscach, wielokrotnie śpią w tych samych hotelach, lecą tymi samymi samolotami. Mają czas na rozmowy. Niektóre potem przekładają się na kontrakty. W listopadzie, gdy otwiera się okno transferowe, nie ma już kogo szukać na rynku. A Fricke to zdecydowanie jedno z najgorętszych nazwisk w tegorocznym sezonie, bo ten zawodnik, choć wypadł z cyklu GP, mocno poszedł do góry, jeśli chodzi o poziom sportowy. Na razie jest żużlowcem GKM-u, ale mówi się że ostatni rok. Jest ci najmniej 3-4 zainteresowanych tym zawodnikiem. Pozostaje pytanie, czy Fricke przypadkiem nie podjął już decyzji.