Partner merytoryczny: Eleven Sports

Głośne rozstanie z klubem. Prezes wystawił go do wiatru. Polak zapowiada transfer

Sebastian Zwiewka

- Szukam klubu na następny sezon. Z GKM-em Grudziądz nie przeprowadziłem ani jednej konkretnej rozmowy, więc od jakiegoś czasu mogłem spodziewać się, że nasze drogi się rozejdą - mówi w rozmowie z Interia Sport polski żużlowiec Kacper Pludra. - Z prezesem Murawskim cztery razy umawiałem się na rozmowę. Do żadnego spotkania jednak nie doszło. Prezes miał mi potwierdzić dokładny dzień oraz godzinę, ale później przez 2-3 tygodnie była kompletna cisza. Ostatni raz rozmawialiśmy na piątkowej Gali PGE Ekstraligi w Warszawie. Umówiliśmy się, że w poniedziałek prezes do mnie zadzwoni, minął ponad tydzień i dalej cisza - dodaje. Nieoficjalnie wiadomo, że następcą Pludry będzie Jakub Miśkowiak.

Kacper Pludra pocieszany przez Jasona Doyle'a.
Kacper Pludra pocieszany przez Jasona Doyle'a./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Sebastian Zwiewka, Interia Sport: Od kilku dni huczy o porozumieniu Bayersystem GKM-u Grudziądz z Jakubem Miśkowiakiem. Czy w związku z tym szuka pan klubu na sezon 2025?

Kacper Pludra, żużlowiec Bayersystem GKM-u Grudziądz: Nie będę ukrywać - szukam klubu na następny sezon. Na razie nigdzie nie podpisałem dokumentów, nie jestem też z nikim dogadany. Wypatruję klubów w PGE Ekstralidze i Metalkas 2. Ekstralidze.

Wydawało się, że zostanie pan w Grudziądzu. Prezes Marcin Murawski w wywiadach tego nie wykluczał, a pańskie nazwisko na giełdzie transferowej w zasadzie nie było wymieniane.

- Właśnie nie wiem, dlaczego nic się o mnie nie mówiło. Żadnych ustaleń z GKM-em nie miałem, sam nie miałem pojęcia, jak rysuje się moja najbliższa przyszłość. Z klubem z Grudziądza nie przeprowadziłem ani jednej konkretnej rozmowy, więc od jakiegoś czasu mogłem spodziewać się, że nasze drogi się rozejdą.

Wysyłał pan wcześniej oferty do innych klubów, czy czekał pan na telefony od zainteresowanych działaczy? Pytam, ponieważ dziwi mnie tak mały rozgłos w sprawie pańskiego transferu.

- Rozmawiałem z kilkoma klubami, jakieś oferty się pojawiły. Aczkolwiek na razie nic konkretnego z tego nie wyszło. Z kontaktem bywało rożnie - odbierałem telefony, ale w jednej sprawie sam zadzwoniłem.

Grzegorz Bachański: Jestem przekonany, że na te trudne lata możemy usiąść przy jednym stole. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Żużel. Kacper Pludra: Cztery razy umawiałem się z prezesem na rozmowę

Działacze GKM-u wcześniej przekazali już panu swoją decyzję, czy o zdjęciu prezesa z Miśkowiakiem dowiedział się pan z mediów?

- Z prezesem Murawskim cztery razy umawiałem się na rozmowę. Do żadnego spotkania jednak nie doszło. Prezes miał mi potwierdzić dokładny dzień oraz godzinę, ale później przez 2-3 tygodnie była kompletna cisza. Ostatni raz rozmawialiśmy na piątkowej Gali PGE Ekstraligi w Warszawie. Umówiliśmy się, że w poniedziałek prezes do mnie zadzwoni, minął ponad tydzień i dalej cisza.

Odczuł pan brak zainteresowania ze strony GKM-u?

- Generalnie to niby GKM był mną zainteresowany. W końcu czterokrotnie działacze z Grudziądza, a głównie prezes, do mnie dzwonili. Kończyło się na tym, że do tych rozmów nie dochodziło. Trochę dziwne zachowanie.

Dlaczego sezon 2024 tak właśnie wyglądał?

- Od początku sezonu nic mi nie pasowało. Zdaję sobie sprawę, że moje występy były dalekie od oczekiwań wszystkich ludzi w klubie, sam od siebie również znacznie więcej oczekiwałem. Nic nie ułożyło się po mojej myśli. Zwłaszcza w polskiej lidze. Miałem kilka występów lepszych i gorszych w Szwecji, w U24 Ekstralidze zacząłem słabiej, lecz później wróciłem na swój poziom. W PGE Ekstralidze liczyłem na wiele więcej. 

PGE Ekstraliga. Trener Bayersystem GKM-u Grudziądz szybko zmieniał zawodnika

Trener Robert Kościecha raczej też nie obdarzył pana wielkim zaufaniem.

- Często kończyłem udział w meczu po pierwszym wyścigu. Nie ukrywam, że brakowało mi jazdy. W zeszłym roku miałem U24 Ekstraligę, DMPJ, dochodziła też druga liga szwedzka. W tygodniu miałem od 3 do 5 zawodów, a w tym? Jeździłem raz w tygodniu lub nawet raz na dwa tygodnie. Głównie brakowało mi tej jazdy w zawodach, bo treningów akurat miałem bardzo dużo. Tak sobie myślę, że odejście z Grudziądza może mi pomóc, dać "kopa" do dalszej pracy. W sporcie zmiany czasami są potrzebne. Jak odchodziłem z Leszna, to ludzie pytali mnie, czy nie boję się zmian. Wtedy było ich dużo. Myślę, że teraz może być podobnie.

Krytykowany klub planuje zaskakujący transfer. "Złote dziecko" na celowniku

Klub wywierał na pana presję? Presja była powodem słabszej jazdy czy wina leżała w sprzęcie?

Po pierwszych sparingach, czy też później po pierwszych meczach, trener nie był zadowolony z mojej jazdy. Teoretycznie chciał mi pomóc, ale wychodziło to różnie. Pojawiały się zarzuty w moją stronę, że nie zainwestowałem w sprzęt, że team nie jest taki, jak powinien być. Ostatecznie wychodziło na to, że wszystko robimy źle, sprzęt zły, silniki złe, mechanicy, źli. Po takim sezonie ciężko znaleźć jedną przyczynę. Jestem jednak mądrzejszy o te doświadczenia. Mam świadomość, jakie błędy popełniłem i co w przyszłości zrobić, aby ich nie popełniać.

Jaki ma pan pomysł na wyjście z tego dołka?

- Pomysłów jest kilka. Przede wszystkim chciałbym więcej jeździć. Myślę o lidze angielskiej, która zapewnia zawodnikom bardzo dużo startów. Nie chcę jeździć z treningu na trening, tylko z zawodów na zawody. Każdy mecz jest lepszy niż nawet najlepszy trening. Zrobiłem pierwsze kroki w kierunku kontraktu na Wyspach. Podpytywałem kolegów, jak to wygląda. Najpierw jednak chcę znaleźć klub w Polsce.

Dlaczego?

- Słyszę wiele opinii na ten temat. Mówi się, że mecze Metalkas 2. Ekstraligi mogą odbywać się w czwartki i soboty, a liga angielska jest w poniedziałki i czwartki. Nie wiem, jak to będzie wyglądało. Wszystko zależy od tego, gdzie w Polsce podpiszę kontrakt.

Trudna sytuacja GKM-u w tabeli też panu nie sprzyjała. Przed ostatnią kolejką nie byliście pewni utrzymania, stąd pewnie te wszystkie szybkie rezerwy taktyczne. Przypomnę tylko, że ostatni mecz rundy zasadniczej z Włókniarzem w pierwszym terminie układał się średnio. Były kłopoty, spadł deszcz.

- Słyszałem, że ode mnie nie oczekuje się za wiele, że mam zdobywać 3-4 punkty i wszyscy będą szczęśliwi. Aczkolwiek po pierwszym wyścigu, który mi nie wyszedł, raczej nie dostawałem kolejnej szansy, aby uzbierać te 3-4 punkty. Wraz z rozwojem sezonu, wyjeżdżając do swojego pierwszego biegu, wiedziałem, że więcej nie pojadę, jeśli nie ułoży się on po mojej myśli. Wytworzyła się taka presja. Albo sam ją na siebie nałożyłem, albo na mnie narzucono. Nie wiem. Po prostu wiedziałem, że pierwszy start może być moim ostatnim. Całkowicie się spalałem, robiłem proste błędy.

GKM Grudziądz. Kacper Pludra: Oczekiwano ode mnie 3-4 punktów

W klubie oczekiwano od pana 3-4 punktów. To niewiele. Przed sezonem pan pewnie sam liczył lepsze wyniki niż wymieniony wcześniej pułap punktowy.

- Dokładnie. Celowałem w wyższe zdobycze punktowe, jednak niestety ten sezon bardzo szybko mnie zweryfikował. Moje ambicje zostały ukrócone.

Traci pracę, chwycił za telefon. To efekt rewolucji i rażących błędów

Zimą wszyscy dziennikarze męczyli pana pytaniami o pierwszy seniorski sezon w PGE Ekstralidze. Życie pokazało, że ten przeskok jednak jest bardzo trudny?

- To prawda. Cały czas jednak wierzyłem w siebie, wierzyłem, że będzie dobrze i różnica nie będzie aż tak widoczna. Wystarczyło źle wejść w sezon, od początku nic się nie układało i z meczu na mecz moja sytuacja tylko się pogarszała. Koniec końców ten rok był dla mnie bardzo ciężki i nieudany.

Krajowa Liga Żużlowa nie wchodzi w grę?

- Wiem, jaki poziom potrafię reprezentować. Sezon 2024 faktycznie był dla mnie bardzo nieudany, nie ma co się czarować. Był chyba to najgorszy mój sezon. Nie chciałbym po jednym słabym roku schodzić do najniższej ligi i piąć się praktycznie od nowa. Wiem, co zrobiłem źle i że nie popełnię już tych samych błędów. Jestem mądrzejszy po tym sezonie. Stać mnie na punkty w wyższych klasach rozgrywkowych.

Zapytałem o Krajową Ligę Żużlową, bo większość klubów z Metalkas 2. Ekstraligi ma pomontowane składy.


- Zdaję sobie z tego sprawę. Cóż mogę zrobić? Pozostaje mi tylko mieć nadzieję na to, że działacze zainteresują się moją osobą i uda mi się znaleźć klub.

Kacper Pludra w boksie/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Max Fricke i Kacper Pludra przybijają piątkę przed startem./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Robert Kościecha z Kacprem Pludrą./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem