Jak grom z jasnego nieba spadła z samego rana informacja o tym, że Ashley Holloway zakończył współpracę z Maxem Fricke. Decyzja jest bardzo zaskakująca, bo wiele wskazuje na to, że Australijczyk odjeżdża swój najlepszy sezon w karierze, a w dużej mierze jest to zasługa właśnie brytyjskiego inżyniera. Kibice obawiają się, co będzie dalej. Żużel. Max Fricke. Koniec wieloletniej współpracy Rozwiewając wszelkie wątpliwości, zawodnik nadal będzie mógł korzystać z wcześniej zakupionych jednostek Hollowaya. Sęk w tym, że nie będzie mógł już ich serwisować w jego warsztacie, a co za tym idzie silniki mogą nie być już tak skuteczne, jak po udoskonalaniu ich przez człowieka, który stworzył je od zera. W środowisku aż huczy od teorii, że Fricke bez wiedzy Hollowaya miał testować inne rozwiązania, nie wychodzące spod jego ręki. W tym celu postanowiliśmy się skontaktować z teamem żużlowca, lecz telefon nie został odebrany. Jeśli jest to prawdą, to jesteśmy świadkami kolejnego głośnego rozstania brytyjskiego tunera z bardzo podobnego powodu. Niegdyś ze swojej stajni wyrzucił także Emila Sajfutidnowa, który po dziś dzień zmaga się z kłopotami sprzętowymi. Polski klub w opałach. To może zdecydować o spadku - Akurat Max jest w takiej dyspozycji, że dużo łatwiej będzie mu coś znaleźć. To jest jedna z czołowych postaci na świecie. Na pewno zmiana tunera w trakcie sezonu nie jest czymś komfortowym. Zobaczymy jak ta decyzja wpłynie na jego psychikę. Choć z tego co wiem, to Max jest bardzo poukładanym zawodnikiem - przyznaje ekspert. Z pewnością nie jest to komfortowe dla ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, który walczy o pozostanie w PGE Ekstralidze. Fricke w tym roku spisuje się na miarę oczekiwań, a nawet dużo lepiej. Swoją świetną dyspozycję pokazuje także w Grand Prix, startując za kontuzjowanego Jasona Doyle'a. Dobitnie pokazał w poprzednich rundach, że brak stałej nominacji do cyklu był wielkim błędem promotora. Wracając jednak do Grudziądza, to już sam terminarz nie wydaje się łaskawy. Klub może bardzo żałować utraty bonusu w niedzielnym starciu z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie z Zielonej Góry. - Dla GKM-u to będzie poważny problem, bo od początku roku mają cały czas pod górkę. Nie układa im się. Kontuzja Doyle'a, czyli filara drużyny, który miał stanowić o sile zespołu. W dodatku cieniuje Jaimon Lidsey, a teraz taka sytuacja z Maxem. Gdy spojrzymy na ich kalendarz, to wygląda on najmniej korzystniej z grona drużyny, walczących o utrzymanie - kończy.