Wiktor Przyjemski, odchodząc z Bydgoszczy, obiecał, że wróci, kiedy klub awansuje do PGE Ekstraligi. Rok temu strony zawarły porozumienie, lecz Abramczyk Polonia przegrała awans na ostatniej prostej. Jakub Kępa poszedł zawodnikowi na rękę, czekając na końcowe rozstrzygnięcia w Metalkas 2. Ekstralidze. Teraz czegoś takiego nie będzie. Motor postawił ultimatum Przyjemskiemu Tym razem działacze Motoru chcą dużo wcześniej poznać ostateczną decyzję Przyjemskiego. Częściowo jest to spowodowane stratą Dominika Kubery i Jacka Holdera. W Lublinie mają już Bartosza Zmarzlika, Martina Vaculika i Mateusza Cierniaka. Nie wiadomo co dalej z Fredrikiem Lindgrenem. Jeśli Szwed zgodzi się na przedłużenie kontraktu, to do wypełnienia pozostanie tylko jedna luka. Jeśli jednak stracą Przyjemskiego, to ich notowania spadną. 20-latek coraz bardziej nakłaniany jest na powrót do Bydgoszczy. Do gry weszli lokalni sponsorzy zawodnika. Nieoficjalnie swoje dalsze wsparcie uwarunkowali powrotem mistrza świata juniorów do Polonii, nawet jeśli drużyna nie awansuje do najwyższej klasy rozgrywkowej. - Na pewno nie wszyscy sponsorzy, ale znaczna część może odejść. To byłby pewien kłopot - przyznaje nam Leszek Tillinger. Przyjemski wróci do Metalkas 2. Ekstraligi? To jednak scenariusz, który trudno sobie wyobrazić. - To nie jest odpowiedni moment na zejście klasę niżej. Powinien się wstrzymać - podkreśla. - Jeśli Polonia w tym roku nie awansuje, może nastąpić pewne załamanie. Wówczas kontrakt z Wiktorem będzie nierealny. Może zabraknąć możliwości finansowych czy organizacyjnych - tłumaczy były sternik klubu. Rozkładając wszystko na czynniki pierwsze, Motorowi i tak opłacałoby się zawrzeć podobną umowę, co w zeszłym roku. Bo jeśli Polonia nie awansuje, a Motor odpuści Przyjemskiego, ten bez problemu znajdzie nowy klub w PGE Ekstralidze. - I to nawet we wrześniu - twierdzi Tillinger. Wtedy skorzystają na tym główni rywale mistrza Polski. Błyskawicznie rzuciłyby się na niego kluby z Torunia, Wrocławia i Zielonej Góry.