Dużą kreatywnością i pomysłowością popisują się w ostatnich dniach klubowe social media, jeśli chodzi o prezentację nowych zawodników. Marketingowcy, PR-owe działy wychodzą z siebie, wręcz próbują się prześcigać, aby te filmiki były jak najciekawsze i jak najwięcej się o nich mówiło. Opakowanie jest naprawdę miłe dla oka i robi wrażenie. Kluby nie szczędzą przy tym środków, zastanawiam się więc co będzie dalej, np. po podpisaniu kolejnego rekordowego kontraktu telewizyjnego. Może w ekstraligowych ośrodkach postarają się o zaangażowanie najlepszych reżyserów. Harry Potter przed "parówą" Na mojej prywatnej liście przebojów króluje na razie prezentacja Maćka Janowskiego. Od strony realizacyjnej, scenariusza, zaciekawienia odbiorcy, to jest majstersztyk. Filmik utrzymany jest w klimacie sagi o "Harrym Potterze", a sam zawodnik jest przedstawiony jako "czarodziej", co chyba ma nawiązywać do jego pseudonimu "Magic". Brawo dla Betard Sparty, bo bez żadnego wbijania szpilek zrobili super produkcję, którą chłonie się od pierwszej do ostatniej minuty. Część kibiców euforycznie przyjęła produkcję ZOOleszcz GKM-u, która nawiązuje do Simsów i uderza w formę rozstania Krzysztofa Kasprzaka z klubem. Grudziądzanie chcąc się odegrać na byłym wicemistrzu świata rękami prezesa Marcina Murawskiego przebierają go za hot-doga i klauna, a potem wystrzeliwują w kosmos usuwając z gry. Nie do końca rozumiem kontekst przedstawiania Kasprzaka w formule parówkowej, ale aluzja jest dość jasna, dlatego zastanawiam się, gdzie jest limit szacunku do drugiego człowieka. Zawodnik miał złożyć deklarację jazdy w GKM-ie w kolejnym sezonie, uścisnąć dłoń działaczom, a potem wycofać się z wcześniejszych ustaleń i wybrać bardziej atrakcyjną finansowo ofertę beniaminka z Krosna. Grudziądzanie uważają, że żużlowiec zachował się nie fair, wziął nogi za pas i zostawił klub w trudnym położeniu. Tylko, że my tak naprawdę nie znamy kulis negocjacji GKM-u z Krzysztofem. Nie było nas przy rozmowach, opieramy się na doniesieniach medialnych. Odpowiedź GKM-u mogła dotknąć Kasprzaka, ale nie musiała. Gdyby zajawka sprowadzała się do delikatnego pstryczka w nos, pewnie wszyscy by to przeboleli i przeszli nad tym do porządku dziennego. Tutaj granica dobrego smaku została chyba przekroczona. Klub powinien wiedzieć, kiedy zaciągnąć lejce, bo strzela sobie wizerunkowego samobója. Ktoś chyba się zapędził i nie pomyślał o ewentualnych konsekwencjach. Trochę szkoda tej rysy, bo GKM tego samego wieczora, co wypuścił klip, rozbroił także inną bomba. Niestety utrzymywany do samego końca transfer Gleba Czugunowa zepchnięto w cień. Przy spodziewanym transferze Piotra Pawlickiego do Sparty i jednoczesnym przywróceniu Rosjan z polskimi paszportami do występów w lidze we Wrocławiu zrobiło się za ciasno. Gleb szukał nowego pracodawcy, ale wielu spodziewało się raczej szach matu ze strony Cellfast Wilków. Grudziądzanie działali sobie po cichu i per saldo ten cios wyprowadzony tuż przed gongiem na przerwę zimową może nieco wywrócić hierarchię wśród zespołów, które są spychane do rozpaczliwej walki o utrzymanie w elicie. Falubaz ma robić z rywali miazgę Nie samą PGE Ekstraligą jednak człowiek żyje. Na niższych szczeblach rozgrywkowych również trwa budowa składów na sezon 2023. W przypadku eWinner 1. Ligi wiele istotnych tematów jest podomykanych, karty są rozdane. Niespodzianek nie będzie. Można już powoli kreślić scenariusze, kto założy buty dominatora i ubierze szaty dream teamu. Tę definicję rezerwuję dla Falubazu Zielona Góra. Taka ocena zawsze jest determinowana odzwierciedleniem siły rażenia rywali. Falubaz wyprzedza grupę pościgową o pół prostej. Przeciwnikom brakuje przynajmniej po jednym solidnym ogniwie żeby do zielonogórzan doszlusować. Tam wszystko podporządkowane jest pod awans. Lokalni sponsorzy, partnerzy, miasto i żużlowe środowisko skrzyknęło się i zaordynowało pospolite, aby tym razem wyważyć drzwi z napisem PGE Ekstraliga. Nikt nie żałował kasy. Wreszcie wzięto się za niecierpiące zwłoki, a leżące od paru miesięcy odłogiem sprawy stadionowej infrastruktury. Budżet ma być najwyższy w historii eWinner 1. Ligi. Falubaz w każdym spotkaniu będzie murowanym faworytem. Tam od razu musi być włączony tryb walca nastawienie na pogrom i pokazanie kto tutaj rządzi. Sukcesem oponentów powinny być pojedyncze zwycięstwa. Piaskiem, który wedrze się w tryby machiny mogą być kontuzje.